Ostatnio zrobiłam się zgrzybiała, zasiedziała w domu, zobojętniała na jakiekolwiek pozadomowe rozrywki, więc najprawdopodobniej przegapiłabym i to, gdyby nie Ela. Otóż poinformowała mnie, że w naszym Domu Kultury będzie prezentowała swoje mandale, i nie tylko. I może dobrze byłoby, gdybyśmy się wtedy spotkały.
No przecież nie odmówię swojej przyjaciółce, tym bardziej, że rzadko się teraz widujemy- ona jest schorowana a i we mnie już nie ma tej energii co dawniej. Tak więc poszłam po zaproszenie do DK i to był strzał w dziesiątkę! Dawno nie miałam tak udanego wieczoru!
Już samo zaproszenie /tu mocno przeze mnie okrojone/ było ciekawie zaprojektowane.
Nawiasem mówiąc, może ktoś z Was nauczy mnie /tylko jak chłop krowie na rowie- nie znam terminologii internetowej!/, jak można nałożyć na zdjęcie czarny pasek, żeby przykryć coś, czego nie chce się ujawniać, np. fragment twarzy, nazwę miejscowości itp./
A potem było już tylko super!
Dziś będzie wyjątkowo dużo zdjęć, ale z żadnego nie umiałabym zrezygnować!
Wystawa na sali podzielona była na cztery działy: ceramika, mandale, fotografia polaroidowa i dzianiny- szydełko, druty.
Nie chce się wierzyć, że takie cudeńka mogą powstać z gliny. Byłam urzeczona tymi pracami, wyobraźnią artystki, precyzją wykonania, niezwykłym artystycznym smakiem.
Przedmioty użytkowe, dekoracyjne...
A dalej na metalowym stelażu rozpięte mandale Eli.
Te zdjęcia powiększyłam bardziej, choć i tak trudno na takim ujęciu zobaczyć cierpliwość i dokładność, mrówczą pracę i niewątpliwe bogactwo kształtów, kolorystyki, twórczej wyobraźni Autorki.
Dwie tablice zapełnione zdjęciami. Każde to oryginał, jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne, wiele mówiące o wrażliwości i uważnym spojrzeniu twórcy na otaczający świat.
Wreszcie wełniane i bawełniane cudeńka. Pięknie wyeksponowane budzą zachwyt i zdumienie, że tak można, że tak się da...
Trudno się dziwić, że nie da się oczu oderwać, że chciałoby się przytulić do tego piękna!
Można chodzić, podziwiać, ale to przecież nie koniec.
W programie jeszcze rozmowy -wywiady z twórcami a po przerwie- koncert.
Na pierwszy ogień idzie rozmowa z Elą.Wchodzi na scenę powolutku, o kuli. Siada ostrożnie, bierze do ręki mikrofon... Słucham z uwagą, ze wzruszeniem, z odrobiną zazdrości. Jest swobodna i naturalna, jest taka jak zawsze, jest sobą. Nie myśli kupować publiczności a zawładnęła nią od pierwszej chwili. Elu! Byłaś wspaniała!!! Jesteś wspaniała!
Pozostałe rozmowy -wywiady też ogromnie interesujące. Chciałoby się powiedzieć- słucham z otwartą gębą, bo dowiaduję się nowych ciekawych rzeczy.
Przerwa i - koncert. Wolna Grupa Bukowina! Czy potrzebny jeszcze komentarz?... Ballady zaczarowały widownię. A ja wróciłam do domu rozemocjonowana, niemal na skrzydłach. To był wspaniały wieczór!!