31 gru 2019

Na leniucha


Pomyślałam sobie, że i tak nie wymyślę nic ładniejszego i bardziej trafionego.
Nie będę robić podsumowań, bo w czasie tak uroczystego wieczoru, nie przystoi oczyszczać wątroby a tym bardziej używać niecenzuralnych słów.  Mam nadzieję, że 2020 rok przyjrzy się swojemu poprzednikowi i spróbuje naprawić jego błędy, czego Wam- i sobie zresztą też- najserdeczniej życzę!! :) 
P.s. 
Z tym czczeniem starego roku trochę mi nie po drodze, ale niech tam! /I tak nie umiałabym na Demota nanieść poprawek...;)/

27 gru 2019

Nie taki diabeł straszny!

Przyznam, że przed świętami byłam nieco niespokojna, jako że córcia zapowiedziała swój przyjazd z dwoma psami. Do jej własnego dołączył drugi- "do  zaopiekowania"... Przyjaciołom się nie odmawia, więc- jakby tu rzec- zjawił się dodatkowy psi gość.
Gość przeuroczy: łagodny jak baranek, z wyglądu przypominający coś pośredniego między misiem koalą, pluszową maskotką a owieczką o miękkiej puszystej wełence.

Ale, żeby nie było, że gość tylko do kochania i głaskania, to muszę powiedzieć, że z "gospodarzem" bawił się dość energicznie a przychodzących ludzi obaj witali skakaniem i przeraźliwym jazgotem.
Szczęśliwie nikt się nie bał ich skoków i naszczekiwania a psiaki, po dokonaniu obowiązkowego powitania nowych, dość szybko się uspokajały i zajmowały sobą.
Świąteczny czas minął szybko, goście się rozjechali, psiaki też wróciły do swoich domów. Cisza, spokój... aż w uszach dzwoni.
I tylko rozświetlona choinka przypomina, że niemal przed chwilą siedzieliśmy rodzinnie przy wigilijnym stole...
 
 

22 gru 2019

I wzajemnie!

Podobno to obecnie dwa najczęściej słyszane słowa: - I wzajemnie!
Bo wszyscy wszystkim ślą życzenia.
I tylko czasem tak mi się cichutko myśli - jak to jest, że skoro wszyscy tak sobie dobrze życzymy i ciepło o sobie myślimy, to skąd się bierze wokół tyle wrogości, zajadłości, czasem tylko niechęci?...
Oglądałam scenki sejmowego łamania się opłatkiem i robiło mi się niedobrze...Nie wiem, mnie chyba nie byłoby stać na taką dwulicowość, wolałabym nie brać udziału w tej uroczystości...
W czyimś komentarzu przeczytałam mniej więcej taką myśl: najpierw łamią opłatek, potem praworządność! 
Paskudny czas...
Choinka już stoi w domu. Przymierzałam się do ubierania, ale podobno jutro mają to zrobić wnukowie. 
I dobrze. Gdyby się plany zmieniły, to zdążę ją jeszcze ubrać.

Siedzę, odpoczywam, czytam, dzwonię, składam życzenia i odbieram od tych, którzy zdążyli mnie uprzedzić.

Wszystkim Wam najserdeczniej dobrego czasu, pełnego spokoju, pogody ducha i rodzinnej miłości.Cierpliwości i odwagi, lepszego roku!

I wzajemnie, Kochani, i wzajemnie! :))
 

18 gru 2019

Najmądrzejsza we wsi!!

Ostatni czas mocno mnie przygiął do ziemi. Miałam dziś jechać pod Sejm- nie pojadę: smarczę się, pokasłuję. Niby nic groźnego jeszcze, ale nie chcę zarazy roznosić a i sobie dodatkowo zaszkodzić staniem na chłodzie przez dwie czy trzy godziny.

A poza tym ciągle do siebie mam pretensje: tu powiedziałam nie to, tam zrobiłam nie tak... e, wszystko jakieś byle jakie. Ostatnio takiego koguta wykręciłam, że tylko pod ziemię się zapaść! A niby taka najmądrzejsza we wsi, pcha się do innych z dobrymi radami a sama robi głupoty, o których zresztą doskonale wie /bo przecież innych przestrzegała!/.
A to było tak:
Dostałam SMSa. Zdjęcie całującej się pary, jakiś rozpięty namiot, podpis: pozdrowienia z Maroka.  Kotłowanina myśli- kto zacz i kiedy wyjechał... W przypływie bezmyślności odpisałam: - Dziękuję! Bawcie się dobrze.
I dopiero wtedy mnie olśniło, że to coś trefnego,  że oszuści, naciągacze itp...I tu się zaczęło szaleństwo domysłów, jakie mogą być konsekwencje mojej lekkomyślności, naiwności i zwykłej głupoty. Straty materialne rosły mi w oczach- już niemal o kredytach myślałam, którymi spłaciłabym marokańskie długi... czułam się jak zbity pies!
No przecież muszę przyznać się mężowi. Szczęśliwie doradził mi, żeby zadzwonić do operatora. No i dowiedziałam się, że raczej - poza kosztem SMSa -żadnych innych konsekwencji być nie powinno, ale że trzeba uważać i nie odbierać niepewnych telefonów. NO, PRZECIEŻ WIEM!! /Wcześniej też wiedziałam... :(((/
Teraz już tylko czekam na rachunek, żeby sprawdzić, ile mnie ta przyjemność będzie kosztowała... /sks- niestety!/
---------------------------------
A z przyjemniejszych rzeczy?  
1) Byłam na spektaklu Maria Curie Skłodowska w teatrze Kwadrat.
2) Dostałam od synowej Jezusika na wigilijny stół. Dzieci robiły na zajęciach świetlicowych. Prawda, że uroczy?
3) Powoli ogarniam przygotowania przedświąteczne i sprawę pierogów mam już zamkniętą. Te są z kapustą i z grzybami, te z soczewicą robiłam wcześniej i już są zamrożone.  Cieszę się, bo to co najbardziej pracochłonne szczęśliwie jest już za mną!
4) Mikołajowe upominki już popakowane... powoli zbliżamy się do finału... ;)
 
 

9 gru 2019

Chłopiec do bicia

Powiem, że zaczynam mieć już dosyć! Rolę chłopca do bicia odgrywa PO /teraz KO/ już od dłuższego czasu.
Byłam w stanie to zrozumieć, gdy Platforma była u władzy: normalka, rządzącym należy patrzeć na ręce! Ale teraz?!!!
Obrywa równo z każdej strony i wszyscy o wszystko mają pretensje: albo za późno, albo za wcześnie, albo razem, albo osobno, albo to, albo tamto- a zawsze źle!
Nawet symetryzm już się opatrzył. Teraz jest jazda na całego! I mocno mnie to wkurza.  Bo niezależnie ile i jakich świństw zrobi PiS, krytykę zbiera KO, że niewłaściwie zareagowała...
Czasem odnoszę wrażenie, że ta ciągła krytyka ma na celu całkowite zniechęcenie elektoratu - dotąd sprzyjającemu albo przynajmniej obojętnemu, bo - przepraszam- jaki tak naprawdę mamy wybór? Lewica jest jeszcze za słaba na przejęcie rządów, więc i prezydentura jest poza ich zasięgiem, czyli: albo PiS, albo KO  a skoro ciągle i o wszystko najeżdża się na KO, to... mam kończyć?!
Naprawdę tak nam dobrze z tym, co jest?!!! :(((

5 gru 2019

Bohater?...

Ostatnio uczestniczyłam w ciekawej rozmowie. Otóż próbowano zdefiniować pojęcie bohaterstwa. Padały przykłady nie budzące najmniejszych wątpliwości a ja... pomyślałam sobie, że bohaterstwo niejedno ma imię i w różnej skali może występować: makro ale i mikro!
Pomyślałam też, że bohaterstwem na miarę pojedynczego człowieka jest przekroczenie siebie: pokonanie własnego lęku, niepewności, chęci schowania się w mysią dziurę- niezależnie od wagi sytuacji.
I nie jest ważne, czy to zostanie uznane przez ogół, czy tylko doda mi siły, pewności siebie, wzmocni przed kolejną trudną decyzją, zaistniałą sceną...
Jeśli sama dla siebie, choć na moment, stanę się bohaterem, to znaczy, że zadziało się coś ważnego i dobrego dla mnie. Głupoty gadam? Być może. Tak mi się jakoś pomyślało.