31 gru 2017

Niech nam...


Długo szukałam czegoś fajnego na Nowy Rok... Ten ptaszek może być?... Jest dość bojowo nastawiony i w zimowej czapeczce godnie się prezentuje. Niech on stanie się symbolem tego, co przed nami.

Życzę, najserdeczniej jak umiem,  by rok 2018 postawił pierwszy krok ku normalności i byśmy mu w tym pomogli- każdy na tyle, na ile może, czyli- ...róbmy swoje...- na tyle skutecznie, byśmy w kolejnym grudniu mogli z ulgą zaśpiewać: to  był rok, dobry rok!
Najlepszego Wam - i sobie- życzę: zdrowia, siły, wytrwałości. Niech to będzie dobry dla nas wszystkich rok!

 

18 gru 2017

Odezwę się po Świętach

Ostatni przedświąteczny tydzień i chociaż jestem wyjątkowo spokojna i mało podatna na choinkowy stres, to jednak życie domowe nieco przyspieszyło i trzeba wziąć drobny rozbrat z komputerem.
Tak więc pora na życzenia.

Ostatnio dostałam prześliczną karteczkę, haftowaną złotym i srebrnym jedwabiem. Jest tak piękna, że grzechem byłoby egoistycznie przytulić ją do siebie, toteż dzielę się nią z Wami, ubolewając jednocześnie, że zdjęcie nie oddaje uroku i subtelności oryginału. 


Życzę wszystkim spokojnych i dobrych Świąt, chwil całkowitego oderwania się od trudnej codzienności, życzę bliskości i serdeczności rodzinnej, a wreszcie wiary, że 2018 rok będzie rokiem odzyskania normalnego, satysfakcjonującego życia bez niepokojów i zagrożeń.
WESOŁYCH ŚWIĄT!

16 gru 2017

Chociaż na chwilkę

13. XII wypadło mi jechać do Warszawy. Nie mogłam uczestniczyć w wieczornych manifestacjach, ale chciałam chociaż na kilka chwil pójść pod Sejm. I poszłam. W samo południe. Nie było manifestantów. Stały dwa policyjne wozy, po drugiej stronie ulicy dwóch policjantów...


Obarierkowana ulica prowadząca do Sejmu. Żałosny widok. Przejścia pod Sejm nie zauważyłam, natomiast przykuwała uwagę wystawa aktualnych zdjęć.


Bracia policjanci w akcji...



Autorytety prawnicze w łańcuchu świateł w obronie niezależnych Sądów...



Przestroga dla byłej już pani premier...

Ale nieomal entuzjazm wywołał u mnie pomnik. Ponieważ obecnie nazwy ulic i placów a także różnorodne pomniki pojawiają się jak grzyby po deszczu, to jeszcze jeden do kompletu. Wydaje mi się być baaaardzo trafiony! ;)))


Obejrzałam, pobyłam, podumałam chwilę nad dziwnymi losami, które się nam przytrafiły... czas było wracać do domu.
To jeszcze jedno zdjęcie z ostatnimi kolorami tej jesiennej zimy:


Mam świadomość, że zdjęcia bylejakowate, ale pogoda była nie nadzwyczajna a i ze mnie fachura fotograficzna żadna, więc jest, co jest.Wychodzę z założenia, że lepszy rydz niż nic- zawsze coś z tego złego czasu zostanie utrwalone.
 
 
 
 
 

12 gru 2017

Po mojemu...

Po mojemu Morawiecki to drugi obatel tylko w nieco elegantszym opakowaniu- lezie tam, gdzie spodziewa się konfitur.
Trochę mnie to dziwi, bo dla młodego człowieka taki handel własną osobowością jest jakoś jednak nienaturalny.

Można być łasym na pieniądze, na zaszczyty... nawet staram się to zrozumieć, bo każdy człowiek lubi od czas do czasu mieć dopieszczone ego. Ale są jakieś granice. Nieprzekraczalne granice.
Widać- nie dla wszystkich.

Gdy zobaczyłam zrekonstruowanego premiera w komitywie z rozognionym z emocji suwerenem w trakcie ostatniej smoleńskiej miesiączki- zrobiło mi się niedobrze! 
I nawet mi nie było go żal, że teraz zgodził się czołgać. Mnie to zwyczajnie zbrzydziło! Takie to było śliskie i paskudne!

A może nie powinnam się dziwić? Jaka formacja, taki premier. I nie ma co oczekiwać, że trafi się jakiś wyjątek.

11 gru 2017

! ! ! ! !

Oglądałam zaprzysiężenie ministrów. Gromada krzywoprzysięzców!! 
JAK  MAJĄ  CZELNOŚĆ  I  ODWAGĘ  PRZYSIĘGAĆ  WIERNOŚĆ  KONSTYTUCJI ??!!! Tej samej Konstytucji, którą na co dzień traktują jak nikomu do niczego nieprzydatną makulaturę??!! Co za cynizm! Co za obrzydlistwo!

I co do sztuki wszyscy w zakończeniu roty przysięgi zwrócili się o pomoc do Boga! Za kogo Go mają??!!
Skoro tacy religijni, to paść krzyżem w kościele na posadzkę i przepraszać za ostatnie dwa lata, bo jest za co!!

8 gru 2017

Ale tempo!!


Szybko poszło!
Jeszcze ławy poselskie nie ostygły z emocji a ocalona Szydło przyjmowała gratulacje, kwiaty i uściski od partyjnych kolegów, by już po kilku godzinach składać  przed prezesem rezygnację z urzędu, przegłosowaną na "tak" przez tych samych partyjnych przyjaciół.
Reszta poszła piorunem.
Fiku-miku i Duda nam nowego premiera zaklepał!
Karuzela nie kręci się szybciej niż wydarzenia w naszym oczadziałym kraju.
Sama się sobie dziwię, ale jakoś tym razem nie umiem się zmartwić. Wygląda mi na to, że różne ruchy podskórne w PiS-ie nabierają tempa a prezes używa nieco rozpaczliwych metod trzymania wszystkich za dziób: Szydłową sponiewierał,  Adrian upokorzył się sam, żeby uniknąć sponiewierania przez prezesa, szalony Antek pozbawił generała Kraszewskiego /wojskowego doradcy prezydenta/ certyfikatu bezpieczeństwa a tym samym dostępu do tajemnic państwowych i realnej możliwości dalszego doradzania prezydentowi - i to wszystko niemal na jednym oddechu... no, cyrk na kółkach!
Może to początek końca PiS-u?... 
Bo ruchy jakieś odlotowe, chaotyczne, trudne do wyjaśnienia.

Chyba niemożliwe, żeby to była wyłącznie zasłona dymna przed likwidacją niezależnego sądownictwa, które dziś ostatecznie uśmiercili. 
Jeszcze ordynacja wyborcza i - żegnaj demokracjo!

A może ruszył pierwszy kamyczek lawiny i będzie już tylko w dół?... Drobna iskierka nadziei znowu zaczyna się  żarzyć... mimo, że na pozór wygląda to coraz gorzej.

3 gru 2017

Oddech

Zupełnym przypadkiem natrafiłam w naszej bibliotece na książkę Moniki Jaruzelskiej "Oddech". 
Czemu przypadkiem? Bo w nowościach jakby częściej zaczęły się pojawiać prawicowo- patriotyczne cegły, wypierając inne lektury... a może mam uczulenie i wszystko mi się kojarzy- nie wiem. W każdym razie książkę natychmiast chwyciłam, jako że sporo i dobrze słyszałam o poprzednich książkach a żadnej w ręku nie miałam.
Nie rozczarowałam się. 
Książka jest bardzo osobista, powiedziałabym nawet intymna- jakby ufnie szeptana do ucha przyjacielskiej duszy. Powiem, że byłam wzruszona szczerością przekazu i okazanym mi /przypadkowej czytelniczce/ zaufaniem.
Poruszone trudne tematy i trudny okres życia z dużą kulturą i wyczuciem.
Czyta się doskonale.
Wiem, że pojawiła się kolejna książka pani Moniki- "Zmiana". Muszę o nią zapytać w bibliotece a również dopytać o dwie poprzednie.

29 lis 2017

Mam żal!


Mam żal. Do dziennikarzy, że łapią się na bzdurne ustawki, gdy w tym czasie demokracja ostatnie tchnienie wydaje. 
Mam żal, że policja z przyjaznej normalnym ludziom formacji tak szybko przejmuje obyczaje dawnych sterowalnych politycznie oddziałów ZOMO. 
Mam żal do prezydenta, że porwał się na żyrandolowy miraż, do którego kompletnie się nie nadaje a naiwnie zapomniał, że to niezwykle ważna państwowa rola i olbrzymia odpowiedzialność, którą tak naprawdę ma teraz za nic!
Mam zastarzały żal do PO, że w najważniejszych chwilach zabrakło kilku głosów, żeby pociągnąć do odpowiedzialności tych, którzy obecnie wprowadzają terror i wyżywają się na niewinnych ludziach tylko dlatego, żeby dopieścić własne ego i wynaturzone chore ambicje...
Mam wiele żalu o wiele rzeczy do wielu ludzi...
Czy do siebie też mam żal?
Nie. O ile zazwyczaj siebie obwiniam o różne rzeczy, tak tym razem własnej winy nie widzę: od początku na swoich dwóch blogach dzieliłam się niepokojami i troską, cierpliwie maszerowałam ulicami Warszawy, rozmawiałam z różnymi ludźmi... psu na budę się to zdało! Co jeszcze mogłam zrobić??! I dlatego też mam żal- że tyle dobrej ludzkiej energii zostało zmarnowane...nie tylko mojej, tych tłumów które gromadziły się w proteście przeciwko narastającemu bezprawiu...
A... szkoda gadać!  :(((

26 lis 2017

Kupiłam książkę o Kaczyńskim

Prawdopodobnie nie przyszłoby mi to do głowy, gdyby nie fakt, że ukazała się niejako pod skrzydłami Newsweeka, więc może chociaż nie do końca gwarantowany jest pełny obiektywizm, ale przynajmniej daje nadzieję bezstronnego spojrzenia na to chodzące nieszczęście naszego kraju.
Skądinąd zdaję sobie sprawę, że  na swój bezstronny odbiór nie mogę liczyć, więc za książkę trudno mi się było zabrać. Ale dziś się przemogłam i przeczytałam słowo wstępne i... zakończenie, czyli wywiad z osobistym kierowcą prezesa, funkcjonującym jednocześnie jako ochroniarz i przyjaciel domu.
Powiem, że się nie zawiodłam i chociaż wnioski wyciągnęłam tendencyjne i jakby wbrew intencji osoby udzielającej wywiadu, to wcześniej ukształtowany obraz JK dodatkowo mi się utrwalił.

Nie będzie to dla mnie łatwa lektura, ale nie tylko za łatwe lektury człowiek się bierze, prawda? 
Zobaczymy.

17 lis 2017

Jarszawa

Nie wiem, czy wrzutka o likwidacji PKiN miała na celu wyciszenie reakcji po "niepodległościowym" marszu narodowców, czy odwrócenie uwagi od debaty europejskiej na temat niepokojąco narastającej faszyzacji Polski, czy też faktycznie lęgną się w pisowskich głowach takie myśli, ale - niezależnie od intencji chętnych do burzenia warszawskiego pałacu- reakcje są.

Przekopałam pół internetu, żeby znaleźć mem, który- według mnie- stanowi kwintesencję tego, co się obecnie u nas dzieje. Co prawda nie znalazłam tego, czego szukałam ale natrafiłam na niemal identycznego mema. Różnica jest jedynie w podpisie: nie Jarszawa 2020 a Warszawa 2019. Różnica niby niewielka a jednak... Bo gdyby prezes był łaskaw zająć obecne miejsce p. Szydło,to lizodupstwo tak się rozpleni, że i Warszawa w Jarszawę dość szybko zmienić się może...
No to podziwejcie se, Ludkowie:

 

13 lis 2017

Spójrz w lustro, kochanie!

Jutro pogrzeb Piotra Szczęsnego- szarego człowieka, jednego z nas, którzy nie godzimy się na narastającą falę faszyzmu, którzy nie godzimy się na rządy bezprawia...
Nie godzimy się- i co? I nic. Pożar w kraju rozprzestrzenia się nadspodziewanie szybko. I nie ma zapory...
Wczoraj oglądałam konferencję prasową Obywateli RP, wysłuchałam relacji z  marszu narodowców, po raz n-ty obejrzałam przerażające zdjęcia, ujęcia filmowe, zapadła mi w serce gorycz lidera Obywateli RP Pawła Kasprzaka, że tych, którzy stanęli naprzeciw ponurego groźnego tłumu, była garstka, że zabrakło wsparcia, choć zwracano się o to wsparcie do posłów /chroni ich przecież immunitet poselski!/...nie przyszedł nikt!

I pomyślałam sobie, że mocni to jesteśmy w gębie u cioci na imieninach a w głębi skrywamy dygocące ze strachu zajęcze serca.

Spójrz w lustro, kochanie! A co ty zrobiłaś? Na co ciebie stać? Jeździłaś na marsze, żeby pospacerować po Warszawie w towarzystwie przyjaznych, podobnie myślących ludzi? Żeby przypiąć do kolekcji jeszcze jedną zawieszkę na znak, że byłaś?! A komu to do czego potrzebne, skoro nic nie dało?!
Co jeszcze robisz?...
Wywalasz swoje frustracje na blogu, szukasz pocieszenia na blogach innych ludzi?...I co z tego?! 
Co z tego, że zapalisz znicz pod Pałacem Kultury?

Wczoraj oglądałam debatę w składzie: Prof.Łętowska, prof. Bralczyk, ks.Boniecki  i prof. Zybertowicz. I pomyślałam, że w gruncie rzeczy mądrzy ludzie też są bezradni wobec przybieranej w uczone słowa propagandy pana Zybertowicza...

Jak żyć? Jak nie dopuścić do siebie strachu przed nadchodzącym mrocznym czasem? Jak nie sprzeniewierzyć się ofierze Piotra Szczęsnego, jak uchronić choć trochę szacunku dla własnych zachowań?...
***
Czasem zazdroszczę Siostrze, że już nie musi stawiać sobie takich pytań...
 ***
I na koniec. Jakiś czas temu /2, 3 miesiące/ byłam w Muzeum Sztuki Nowoczesnej i wbił mi się w głowę rodzaj muralu:


Nie umiem sobie z nim poradzić, nie umiem go zinterpretować...  Ten obraz siedzi mi w głowie i boli, i kłuje ostrym kolcem... I mam przed oczami dymiący groźny tłum na ulicach Warszawy. To moja ojczyzna? To moja ojczyzna, z której dotąd byłam dumna?!...

11 lis 2017

...przez pączkowanie

Państwo policyjne rozrasta się nam w oszałamiającym tempie- niejako przez pączkowanie. Wciąż przybywa nowych organizacji pałkarskich. Jedne się likwiduje, by w to miejsce utworzyć dwa, trzy inne byty a dodatkowo myśli się o wskrzeszeniu funkcji donosiciela w ramach dobrosąsiedzkiej przysługi.
Choroba, która toczy Polskę, rozprzestrzenia się jak rak - przerzuty pojawiają się wciąż w nowych miejscach. I- jak dotąd- brak skutecznego antidotum.

Dziś Święto Niepodległości. No, jest- nawet ładna pogoda a mnie się trudno cieszyć, bo chociaż niepodległość jeszcze jest, to jakby zniewolenia z dnia na dzień przybywa coraz więcej. I to nie od obcych- od swoich. I chyba dlatego szczególnie gorzko.

I z  dedykacją w to nasze święto- mistrz Ignacy Krasicki:

"Czegóż płaczesz? - staremu mówił czyżyk młody -
Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody".
"Tyś w niej zrodzon - rzekł stary - przeto ci wybaczę;
Jam był wolny, dziś w klatce - i dlatego płaczę".

30 paź 2017

Protestuję przeciwko milczeniu!

Zmarł Pan Piotr- Szary Człowiek, który jak żywa pochodnia w ten dramatyczny sposób chciał zaprotestować przeciw postępującemu bezprawiu, chciał obudzić nas- obywateli tego kraju, chciał przekazać to, co najważniejsze...
Zdania są podzielone: nie nagłośniać wydarzenia, żeby nie nastąpiła erupcja naśladowników oraz przeciwnie- starać się upowszechniać Manifest Pana Piotra, bo to jedyny jak dotąd sposób przekazania sensu tej niewiarygodnej ofiary na rzecz wolności i demokracji.
Uważam, że rację bytu ma drugi sposób myślenia. Ofiara z własnego życia w obronie idei jest czymś tak szlachetnym, czymś tak altruistycznym, że nie wolno o niej milczeć.
Dziś dostałam zdjęcia Manifestu /dziękuję Braciszku!/. Oto one:



Proszę czytać i przekazywać dalej. O tej śmierci nie wolno zapomnieć.
Niech  Pan Piotr- Szary Człowiek odpoczywa w pokoju. Cześć Jego pamięci!

 

24 paź 2017

Zrywowcy?

Czasem się zastanawiam, co z nami jest nie tak?
Natura buntowników i zrywowców, czy może to działania typowe dla całej ludzkiej populacji?...Umiłowanie wolności? Teoretycznie ogromne. 
To dlaczego po opuszczeniu /w ramach buntu i sprzeciwu-oczywiście!/ ukochanego kraju- tak szybko i niemal bezboleśnie adaptujemy się na obczyźnie i do głowy nam nie przychodzi, by buntować się przeciw zasadom kraju, który przygarnął?... 
To dlaczego pozwalamy na więcej i więcej ograniczeń i zniewolenia tu, u siebie, głośno tłumacząc, że nie ma powodu do niepokoju, bo jeszcze nie to, tamto i siamto?
A skoro tak potulnie zgadzamy się na zaciskanie postronka, to skąd nagle w nas pojawia się co jakiś czas potrzeba wielkiego sprzeciwu i zrzucenia z siebie jarzma- patrz: październik, sierpień... 
Ludzie są jacyś dziwni a nas- Polaków coraz mniej rozumiem.
Ale- zgodnie z tytułem bloga- ja... tak sobie tylko...

20 paź 2017

Krzyk rozpaczy

Wczoraj przed wieczorem pod Pałacem Kultury mężczyzna dokonał aktu samospalenia. 

I cisza. Cisza, która krzyczy. Do mnie krzyczy, do  ciebie krzyczy, krzyczy do nas wszystkich. Czy lęk tak już zawładnął naszymi umysłami, że nie mówimy głośno o tym, o czym mówić trzeba?!
W TVN-ie krótka notka na pasku,  GW - wzmianka na którejś stronie, nawet brukowce nie pokarmiły się sensacją.

Jedno czy dwa zdania o manifeście tego człowieka, który protestując przeciw polityce PiS-u, wzmocnił swój apel ofiarą własnego życia- zdrowia na pewno! Jak zdesperowany musi być człowiek, jak zrozpaczony i bezsilny w swoim gniewnym proteście, by zdobyć się na tak tragiczny gest. 
Okruchy informacji.
Usiłowałam odszukać tekst tego manifestu- nigdzie nie znalazłam.




Nie wierzę, że można przejść obojętnie wobec aż takiego cierpienia! Że można zbyć milczeniem to, co ów człowiek ma nam do powiedzenia, że można odwrócić głowę i udawać, że nic się nie stało...
Ja składam wyrazy ogromnego szacunku i chylę głowę przed niebywałą odwagą i determinacją. 
Będę pamiętać. Na pewno!

15 paź 2017

Bilet w jedną stronę

Na pisowską odzywkę w stronę strajkujących lekarzy rezydentów: -Niech jadą!- natychmiast pojawiła się riposta:


Ja ze swej strony dokooptowałabym prezesa, prezydenta i jeszcze kilku innych członków tej szkodliwej partii + partii sympatyzujących, przy czym proponowałabym bilet w jedną stronę a kierunek- na głęboki Wschód, jako że wyraźnie w tamtą stronę chcą nas wszystkich wykierować. 
Chcą? Bardzo proszę, sami niech jadą!
I nigdy już nie wracają !!

14 paź 2017

Sezon na okres przedzaduszkowy uważam za otwarty.

Pogoda raczej byle jaka, do listopada czasu zostało i mało, i dużo, grobów do odwiedzenia przybywa w przyspieszonym tempie, trzeba było jakoś rozplanować wyjazdy...
Wczoraj syn zawiózł nas do Augustowa. I chociaż staram się tam być w każdym roku i ścieżki do poszczególnych grobów mam dość dobrze zakodowane, to wczoraj właśnie po raz pierwszy miałam pewien problem z orientacją. Inna rzecz, że i cmentarz mocno się rozrasta... Ostatecznie dotarliśmy do wszystkich planowanych grobów i nawet zostało trochę czasu, by chwilę pobyć nad jeziorem.



Pogoda nie zachęcała do spacerów- szaro, mglisto, drobniutka mżawka, ale nawet w takim smętnawym dniu Necko jest piękne!
Do domu wróciliśmy wieczorem.
 
 

10 paź 2017

Pomódlmy się





Dziś kolejna miesięcznica. Wysłuchajmy z nabożeństwem słów prezesa i pomódlmy się wraz z nim o więcej nienawiści w narodzie... :(((

7 paź 2017

Murem za Hanką!!

Zaczął się czas zastraszania, nękania, dokuczania na wszelkie możliwe sposoby. To się dzieje z obcinaniem dotacji, z wymianą kadr, z wpadaniem do biur po dokumentację "celem sprawdzenia" ew. nieprawidłowości, przy czym warto zwrócić uwagę na "ew.", bo nie wchodzi się, aby sprawdzić konkretne zarzuty ale tak- na wszelki wypadek, a nuż się coś znajdzie.
Trzeba być bardzo odpornym psychicznie, by przetrwać to z godnością.

Pewien bardzo jeszcze młody a nadzwyczaj butny pan postawił sobie za punkt honoru przeczołgać panią Prezydent Warszawy, podeptać, upokorzyć, może nawet oskarżyć w obrębie komisji do spraw reprywatyzacji. Ale trafiła kosa na kamień. Pani profesor prawa, świetny gospodarz stolicy- mam wrażenie, że najlepszy jakiego Warszawa do tej pory miała- nie zamierzała i nie zamierza wdawać się w pyskówki z niedouczonym acz agresywnym młokosem i konsekwentnie na wezwania komisji się nie stawia ale wysyła swoich przedstawicieli, chociaż komisja nakłada na nią coraz wyższe kary finansowe.

Zabolało mnie, że władze i członkowie PO nie stanęli murem w jej obronie, mało tego zaczęli sugerować, że po rozstrzygnięciu sądu administracyjnego może jednak powinna zgłosić się na wezwanie komisji.
Jeżeli nawet własna partia odcina się od swojej wiceprzewodniczącej i nie daje jej potężnego wsparcia w tej sytuacji, to trudno się dziwić, że i przewodniczący, i cała partia coraz bardziej traci zaufanie członków i sympatyków.

Oglądałam wczoraj telewizyjną rozmowę z panią Hanną Gronkiewicz-Waltz. Przyznam, że ogromnie mi ta kobieta zaimponowała. Była spokojna, opanowana, zdystansowana do sytuacji, jako prawnik rozumiejąca istotę wyroku sądu, toteż upewniona co do swoich racji, pełna godności i odwagi.

Hej, mieszkanki i mieszkańcy Warszawy! Pamiętacie, jak Łódź rzuciła hasło: murem za Hanką i jak rzeczywiście stanęła murem za swoją panią Prezydent, którą usiłowano sekować za niepopełnione winy?
Może czas, aby rzucić to hasło w stolicy, która dzięki mądremu i perspektywicznemu myśleniu i działaniu pani Prezydent, stała się pięknym i nowoczesnym europejskim miastem.
Warszawiacy! MUREM ZA HANKĄ!!

30 wrz 2017

Wszystko jest po coś

Nie chciałabym, żeby ta notka została przyjęta jako głos użalania się niedowartościowanej emerytki. Mam wrażenie, że dotykam rzeczy znacznie poważniejszej.
Borykam się z tym  od dłuższego czasu i usiłuję jakoś zracjonalizować, ale po wczorajszej uwadze pana Lisa w porannej audycji TOK FM-u wyraźnie mi się przelało. A rzecz dotyczy ulicznych "spacerów" i ich deprecjonowania w oczach ogółu.

Kiedy słyszę o gorszym  sorcie, komunistach i złodziejach opłacanych przez wiadome siły, kiedy docierają do mnie takie i podobne inwektywy, zupełnie mnie to negatywnie nie rusza. Mało tego - czuję coś na kształt drobnej satysfakcji, że udało się PiS i pisopodobnych doprowadzić do frustracji, bo tylko frustraci warczą i gryzą zamiast rozmawiać i rozwiązywać realne problemy. Tak więc to mnie nie obraża i w żaden sposób nie dotyka.

Ale lekceważąca uwaga, złośliwostka z "naszej" strony wbija się zadrą bardzo głęboko i długo boli. I dobrze byłoby, panie Tomku, by starał się pan o tym pamiętać.
Już kiedyś zrobiło mi się cholernie przykro, gdy od kogoś z "naszych" usłyszałam z lekceważeniem, że to spacerowanie jest g... warte. A wczoraj pan Lis zasugerował, że latem to może i ludzie wychodzili na spotkania towarzyskie, ale teraz- komu się będzie chciało?... Zimno, deszczowo...

Spróbuję odpowiedzieć  na te ironiczne uwagi "naszych". Spróbuję powiedzieć, co mnie boli, co mnie obraża, jak ja to widzę i choć nie wiem, czy mój głos będzie potraktowany serio, to przynajmniej dokonam pewnego samooczyszczenia i- mam nadzieję- będzie mi z tym lepiej... a na pewno spokojniej!

Byłam pod TK na pierwszy sygnał, kiedy KOD był jeszcze w powijakach i gdy pod gmachem TK była nas spora garstka, ale jednak tylko garstka. Starałam się jeździć na wszystkie KOD-owskie marsze i protesty. I tak blisko dwa lata. 
Jaka była moja motywacja? Tak trzeba! Ja- to zawsze o jedną osobę więcej. Robiłam frekwencję- tylko tyle. Zazwyczaj jeździłam sama. Więc nie towarzysko. I co z tego? A jeśli ktoś brał udział w marszach a jednocześnie spotykał się z przyjaciółmi- to co, to gorzej??...
Tak, dostawałam lub kupowałam znaczki na każdym wyjeździe - mam ich całą kolekcję. Przepraszam, jest w tym coś złego??!
Kto ma prawo odbierać mi poczucie dumy z tego, że uczestniczyłam w obywatelskim gniewie, w obywatelskim sprzeciwie? Na poczucie dumy rodacy łaskawie pozwolą mi dopiero wtedy, gdy flagę zanurzę we własnej krwi, bo nic innego się nie liczy??... O co tu właściwie chodzi?
Wiem, sama  dłuższy czas ubolewałam, że to marsze geriatrii a młodych jak na lekarstwo. Ale to też było wytłumaczalne- my od początku mieliśmy świadomość, czym to pachnie i w którą stronę się rozwinie.

Już nie jeżdżę na marsze i protesty. Nie, nie obraziłam się. Nie mam takiej potrzeby- jeździłam dla siebie, nie dla kogoś. A przestałam jeździć, bo biologia ma swoje prawa a ponadto ruszyło sporo młodych,więc naturalna wymiana pokoleń. I poniekąd poczułam się rozgrzeszona. Zresztą... może jeszcze kiedyś pojadę?... Zobaczymy.

W tytule napisałam- wszystko jest po coś. Bo tak jest. Mamy pewne lekcje do odrobienia.
Nasze uliczne "spacery" obejrzał świat i mam nadzieję, że zrozumiał, iż nasz naród nie składa się wyłącznie z PiS-u i propisowskich zwolenników. I w tym jest także moj maleńki symboliczny wkład.
Amen.Wywaliłam i jest mi trochę lżej!

26 wrz 2017

Gra polityczna?...

Gdy słyszę określenie "gra polityczna" na kombinacje PiS-u czy prezydenta, mające na celu wzięcie za pysk wszystkich obywateli, to słyszę zgrzyt jak noża po szkle.

Może jestem staroświecka i zupełnie nie gotowa na obowiązującą obecnie nowomowę, ale dla mnie gra ma w sobie coś szlachetnego: oparta jest na wspólnie akceptowanej umowie, polega na uczciwej rywalizacji. To samo winno dotyczyć gry politycznej- uczciwej /no, bądźmy realistami: względnie uczciwej!/ rywalizacji o poparcie wyborcy i nie po to, by tego wyborcę oszkapić bez znieczulenia ale by mu przez cztery lata, bądź dłużej, służyć jak najlepiej- dla jego dobra, nie własnego!

No to o jakiej grze politycznej może być tu mowa, gdy strona rządząca nie przestrzega żadnych umów, działa przeciw dobru obywateli, depcąc przy tym wszelkie obywatelskie prawa a jej celem jest nie dobro narodu ale tylko i wyłącznie posiadanie władzy i korzystanie z niej samemu pełnymi garściami, .
To tak jakby przy grze w szachy partner kopnął w stolik, zrzucając pionki i figury z okrzykiem - wygrałem! /Gdzieś kiedyś zasłyszałam, ale ten przykład wydaje mi się wyjątkowo trafny na zobrazowanie obecnej sytuacji politycznej w naszym kraju./

Szczególnie smutno mi się robi, gdy ludzie- którzy jeszcze mają coś do powiedzenia- sprawiają wrażenie, jakby już ugrzęźli w tym zalewie brudu i oszustwa i zaczynają dywagować, czy pAD wybija się na niepodległość, bo chce akurat wyrwać  dla siebie coś dodatkowego, bo wreszcie zaczął mu doskwierać wizerunek upokarzanego przez wszystkich Adriana, nic nie znaczącej marionetki.
Jakby przestało być ważne, że Konstytucja od początku sukcesywnie jest przez niego niszczona, choć na nią przecież przysięgał narodowi... 

I nie widzę miejsca dla siebie...
Czy naprawdę już pora wybrać się na wewnętrzną emigrację?!...

17 wrz 2017

Jasnowidz jakiś czy co??

Pozwoliłam sobie podebrać z Soku z buraka:

No i się dorwał...
Nie wiem, kiedy redaktor Pałasiński wypowiedział te prorocze słowa, ale obserwując to, co się u nas teraz dzieje - po stokroć miał rację: Polska z wyżyn szanowanego europejskiego kraju stacza się coraz niżej.

Tylu mamy mądrych i odpowiedzialnych ludzi a u władzy mamy...e! szkoda gadać!
Czym sobie na to zasłużyliśmy?! Dlaczego właśnie nas to spotkało?!

14 wrz 2017

Sorry, Winnetou!

TVN wydawał mi się względnie obiektywną stacją, bo i przedstawiciele wszystkich partii żarli się ze sobą na wizji w niby-merytorycznych debatach, i zaczepiano w Sejmie posłów różnych partii z prośbą o komentarz do takiego czy innego wydarzenia, i transmitowano konferencje prasowe rządzącej partii...itd, itd. Nie było więc tak, że dyskryminowano przedstawicieli partii rządzącej- miała prawo głosu, natomiast do tej pory na antenie nie zauważało się propagandowych reklam pisowskich.

Nie zauważałam ich aż do dziś.

Przyznam, że przetarłam oczy z niedowierzaniem, gdy pojawiła się scenka sugerująca, że koniecznie należy dokonać zmian w źle działających sądach. Ewidentna gadzinówka PiS-u!
Dawno nie byłam tak zbrzydzona.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawiła mi się puenta starego, PRL-owskiego dowcipu: Sorry,Winnetou! Biznes is biznes!
Zrobiło mi się cholernie smutno!
TVN był dotąd lepszą lub gorszą ostoją neutralności przekazu, do tej pory się nie skundlił, a przynajmniej ja tego nie zauważałam... Zastraszyli?... Przekupili?...
Czego jeszcze można się spodziewać??!!!

Wygląda na to, że trzeba będzie przerzucić się na oglądanie programów przyrodniczych...

12 wrz 2017

Uchylić rąbek tajemnicy

Mąż dostał na urodziny książkę Piątka. Czekał na nią dość długo, bo zdążył się rozejść kolejny dodruk. Książka rozchodzi się jak ciepłe bułeczki. 
Cieszę się, że mamy ją w domu, bo chciałam mieć do niej dostęp, ale czy będę zagłębiać się w całą sieć powiązań szalonego ministra- nie wiem.
O Macierewiczu zdanie mam wyrobione i nawet gdyby podejrzane kontakty tego pana nie sugerowały, że ma kontakty ze Wschodem, to i tak wystarczająco dużo Polsce zaszkodził. Osłabił do granic możliwości wartość bojową naszego wojska, przyczynił się mocno do osłabienia pozycji Polski tak w Europie, jak i w NATO, wyraźnie wpycha nas w objęcia sąsiada ze Wschodu, wojsko traktując jak swoją prywatną zabawkę.
Nie było dotąd ministra, który tak bardzo  rozwaliłby obronność naszego kraju, którego tak bardzo nie obchodziłoby bezpieczeństwo własnej ojczyzny...

7 wrz 2017

Sprawdzam

Jesienna poskarżyła się, że nie może wstawić muzyki z You Tube, więc sprawdzam.

Jest! ;) Jak się zanurzać w jesieni,to z uszami...Miło  się tego słucha!

6 wrz 2017

Przyrodniczo

Dla obniżenia poziomu frustracji- temat neutralny politycznie czyli: hecna ta przyroda!
Siadłam ci ja, panie święty, z koleżanką na ławce. Gadamy o różnościach, wodzimy wzrokiem dookoła- wszystko wydaje się być jak zawsze, tymczasem...-Oooo! Zobacz!- no to popatrzyłam:



Początkowo lekko nieprzytomnie pomyślałam, że ktoś rozsypał korale jarzębiny, ale... one się ruszały! Mało tego- to była orgia w biały dzień! Tramwajarze /nie znam fachowej naukowej nazwy/ ewidentnie zabrały się do przedłużania gatunku.
Nie pozostało nam nic innego jak... zrobić zdjęcie i zostawić je w spokoju!
***
Deszczowa i względnie ciepła pogoda zaowocowała wysypem grzybów. Jest tego a jest - mnóstwo różności!
- A szmaciaka widziałaś?
- Chyba nawet takiej nazwy nie kojarzę!
- Kiedyś był pod ochroną, teraz już nie! Bardzo smaczny. Chrupki, o lekko orzechowym smaku...
Przyznam, że miałabym opory, żeby zjeść, ale- niezwykle urodziwy!


***
Co jeszcze? Widziałam wiewiórkę, jak przymierzała się do rozpracowania orzecha. W ogóle się nie bała, ale zanim zdecydowałam się na zrobienie zdjęcia, to tylko pomachała mi ogonkiem i skryła się między liśćmi.
Jesień...

30 sie 2017

Jajko czy kura- i czy to na pewno takie ważne...

Teoretyczna premier wyobraża sobie zapewne, że jak ubrana na czerwono stanie na tle flag unijnych a ręką będzie ciąć powietrze jak tasakiem mięso w masarni, to wszyscy potraktują ją jak męża stanu. A jeszcze z zaciętymi ustami bronić będzie wartości!... Się pytam- jakich?! Bo wszystkie te ogólnie przyjęte i szanowane, u nas poszarpane i podeptane leżą, odrzucone z obrzydzeniem, gdzieś w kącie.
To myśmy naświnili- my: czyli nasz rząd- a winą obarczamy wszystkich dookoła. No, uwzięli się na nas i tyle! Zamiast nas przytulić i pomagać nam najbardziej na świecie, bośmy najbiedniejsi i najszlachetniejsi, to nie wiadomo dlaczego oczekują od nas, że będziemy przestrzegali prawa i zasad demokracji. MY??!!! Przecież to my jesteśmy najbardziej praworządni i demokratyczni a zachodni popaprańcy mogą się jedynie od nas uczyć, jak prawdziwa demokracja wygląda!!
Nasz rząd jest łaskaw się dziwić, że w ogóle cokolwiek jest od nas wymagane i że nie wierzy się naszym zapewnieniom a uważnie przygląda poczynaniom.

Bardzo mi źle. Wstyd mi, że Polska kieruje się w stronę unijnego nic nie znaczącego marginesu. Mało tego: ubliżając wszystkim dookoła, jednocześnie upomina się o dotacje i ma pretensje, że zaczyna się patrzeć na nią z niechęcią. A przecież tyle razy otwierano przed nami furtki wyjścia i jeszcze nadal można z nich skorzystać- ale nie, bo będzie tak jak ja chcę i nikt poza tym nie ma nic do gadania- nawet gdyby słuszność była po jego stronie, bo moja racja jest najmojsza!!

Miałeś chamie złoty róg...:(((


28 sie 2017

Zgodnie z instrukcją

Dziecięce klocki przez lata przeszły wiele zmian. Początkowo były to proste drewniane bryły geometryczne najpierw w kolorze surowego drewna, potem barwione. Najbardziej udziwnione były te w kształcie łuków. I- o dziwo- przy takiej skromności budulca powstawały niezwykłe pałace, mosty, zagrody- wszystko, co się chciało.
W drugim etapie pojawiły się klocki lego /Lego?/. W gruncie rzeczy takie jak drewniane, tyle że z wypustkami do łączenia a więc wygodniejsze i bardziej stabilne w montowaniu.
Takie też pozostały dla maluchów- wygodne, w dużym formacie, żeby brzdąc nie połknął, ale już dla nieco starszych dzieci... Jezderkusie! Włos się na głowie podnosi!! Kupuje się zestawami i może to być "legowa" łódź podwodna a może też być tropikalna puszcza. Do wyboru, do koloru- jest wszystko! A niektóre elementy takie maleńkie, że nietrudno zgubić. Jasne, że po pewnym czasie klocki z łodzi lekkomyślnie mieszają się z klockami z puszczy i robi się jeden wielki bałagan. Jaka na to rada? Kupić zestaw- ulica w mieście! ;)))




No to przechodzę do meritum. Mój najmłodszy 5-letni wnusio szczęśliwie przeszedł epokę dinozaurów i obecnie siedzi po uszy w Legolandii. Ma tego towaru do oporu, bo całe starsze jego rodzeństwo a również wszyscy pozostali Krewni-i-Znajomi-Królika, pozbywając się niepotrzebnych już klocków, dostarczali je tutaj- jako że na pewno będzie się nimi bawił.
I rzeczywiście tak jest, ale niestety najwięcej radości przynosi nowy zestaw z instruktażową książeczką, w której krok po kroku, rysunek po rysunku pokazane jest jak owo coś montować.

Wczoraj właśnie byłam świadkiem takiego montażu zgodnie z instrukcją i powiem, że byłam oszołomiona. Montaż mniej więcej wyglądał jak w instrukcji, ale jednak niedokładnie, więc co jakiś czas któryś element odpadał a wnuczek cierpliwie umieszczał go z powrotem w zaplanowanym przez siebie miejscu. Powtórzę: 5-letni szkrab!!!
Przyznam, że byłam mocno spięta, bo ja już 15razy pirzgnęłabym te klocki w kąt i zajęła się czymś innym /choć podobno jestem cierpliwa.../ a on nic! Łączył klocek z klockiem i był z siebie całkiem zadowolony! ;)))

I teraz myślę, że gdybym ja wychowywała się na zabawkach z instrukcją, to może teraz nie przerażałyby mnie instrukcje do różnych mechanizmów technicznych czy elektrycznych?...

25 sie 2017

My, Naród

Mija półtora roku od jednego z najliczniejszych, KOD-owskiego marszu pod hasłem- My, Naród.
Może warto przypominać wciąż, o co nam wtedy chodziło, o co nam chodzi cały  czas!
Chodzi o poszanowanie demokracji, o poszanowanie prawa, o poszanowanie wartości i symboli narodowych...ZAWSZE O TO SAMO!!! O to, by można się było dobrze czuć we własnym kraju, być dumnym z jego osiągnięć, z jego pozycji w Europie i na świecie.


Wtedy, w lutym na stacji metra dostałam jeden z plakatów, które ktoś przez pół nocy powielał, żeby rozdawać ludziom.
Inna osoba wpięła mi w klapę znaczek z Wałęsą, które też samodzielnie wykonywała, żeby porozdawać przypadkowym "współmarszowiczom"...
Ja miałam zeszyt.



Zbierałam podpisy, ale szybko zorientowałam się, że nie zapełnię zeszytu tłumacząc, dlaczego to robię. Z uwagą: jak się zapełni, przekażcie komuś z KOD-u, puściłam zeszyt z długopisem między ludzi. 
Czy zeszyt z podpisami dotarł do Lecha Wałęsy- nie wiem. Wiem, że zrobiłam to, co chciałam zrobić i że poczułam pewien spokój, że nie byłam obojętna na to, co się wokół Wałęsy wyprawia, na to- jak bardzo jest opluwany i niszczony.

Nie pisałam o tym po marszu, choć sam marsz relacjonowałam pokrótce na swoim wcześniejszym bloxowym blogu. Czemu robię to teraz?
BO SKALA NAGONKI NA LECHA WAŁĘSĘ- NASZ NARODOWY WOLNOŚCIOWY SYMBOL- PRZYBRAŁA NIESPOTYKANE DOTĄD ROZMIARY!! 
I chociaż w ten sposób chcę powiedzieć NIE!!!

Można skwitować- psy szczekają, karawana idzie dalej, ale to nie takie proste, bo to ujadanie zaczyna się rozciągać w czasie, bo w Gdańsku rocznicę podpisania porozumień sierpniowych usiłują zawłaszczyć ludzie, którzy z tamtą heroiczną Solidarnością nie mają więcej wspólnego niż nazwa, którą zaanektowali bez żadnych zahamowań.
I na to mojej zgody nie ma! Zbyt ważny to był dla mnie czas, zbyt piękne wspomnienia, by pozwolić teraz nurzać je w błocie.

Tekst, który przepisałam w zeszycie, jest cały czas aktualny. I na zawsze aktualny pozostanie!

19 sie 2017

O niczym

Paskudny dzień- dżdżysto, chłodno, w telewizorni lansują się na pomorskim dramacie rządowe gwiazdy... Zamach terrorystyczny, zmarł Janusz Głowacki... Szaro, buro i ponuro, co musi jakoś się odbijać na samopoczuciu.
Siadłam do komputera- i też rozpacz, bo jednej sensownej myśli nie mogę się w głowie doszukać... To po co piszę? Nie wiem . Może, żeby samej sobie udowodnić, że nawet o niczym da się jakiekolwiek zdanie sklecić?

Przepraszam za tę notkę. Człowiek czasem tak ma, że działa niejako wbrew sobie, choćby po to tylko, żeby przełamać własne odrętwienie energii życiowej. 

Dobrego weekendu Wam wszystkim, dobrego samopoczucia.

16 sie 2017

To nie ja! To on!!

Po tragedii na Pomorzu odpowiedzialność za opieszałe i niewystarczające działania pomocowe ze strony państwowych władz spychana jest z jednego szczebla dowodzenia na inny. Oczywiście jedyne, co władza umie zrobić natychmiast,  to wszcząć śledztwo i szukać winnych- naturalnie nie we własnych szeregach.
U góry wszyscy są doskonale czyści a trudne pytania kwitowane są dawnym PRL-owskim, kelnerskim: - To nie ja, to kolega!
Jasne, że kolega znajduje kolejnego kozła ofiarnego i cała odpowiedzialność dziwnym  sposobem zsuwa się w dół.

Do akcji ratunkowej stawiają się niezawodni strażacy, organizuje się samopomoc sąsiedzka, docierają harcerze...
Żołnierze z ciężkim sprzętem do usuwania drzew z rzeki /bo zablokowana wiatrołomami grozi  wylaniem!/ skierowani są do pomocy po trzech /?/ dniach. W liczbie 70-ciu na cały obszar.
Wyobrażam sobie gorycz i bezsilność osamotnionych w dramacie ludzi... 
Coraz bardziej teoretyczne państwo, skupione na szukaniu winnych, gdy trzeba zakasać rękawy i ratować, co jeszcze się da! 

Coraz częściej wspominam czasy słusznie minione, coraz bardziej boję się ich powrotu...
 

11 sie 2017

Nie spoczniemy i ...perełka za dwa złote, czyli -

czyli- po trochu wszystko do siebie pasuje, chociaż generalnie groch z kapustą!
Wczorajszej miesiączki nie śledziłam, mając- całkiem słuszne zresztą- przekonanie, że i tak nie uda mi się nie wiedzieć, bo złote myśli prezesa będą fruwały po telewizorni wielokrotnie powtarzane, co by naród przypadkiem nie przegapił!
No i tak, jak było do przewidzenia:- Nie spoczniemy, nim dojdziemy- a dojdziemy, bo zwyciężymy i jeśli nawet nie zwyciężymy, to już zwyciężyliśmy, bo idziemy... i dalej w tę mańkę!
Nowość, która zaistniała, to ta, że pielgrzymki pod prezydencki pałac skończą się po 96 miesiączce... Szczerze mówiąc nie bardzo w to wierzę, ale widać prezes bokami robi i kombinuje, jak by tu bez podkulonego ogona wycofać się z akcji, która nabiera cech groteskowego szaleństwa /kilometrowe bariery na Krakowskim Przedmieściu, po 4 policjantów na jednego kontrmanifestanta,setki tysięcy regularnie wyrzucanych w błoto pieniędzy.../
Przyznam, że zamarzyło mi się, by na kolejnej miesiączce nie było żadnej kontrmanifestacji, żeby defilada odbyła się przy całkowitej pustce ulicy, całkowitym o...u jej przez warszawiaków i przyjezdnych, żeby groteska osiągnęła wielkość Himalajów!
Wiem, to niemożliwe, ale pomarzyć można... 
***
Zmiana tematu.
Ostatnio modne się stają targi staroci. Ludzie pozbywają się z domów rzeczy już niepotrzebnych, które innym jeszcze mogą się przydać. Królują ciuchy, zabawki, książki.
No i co kupiłam?
Tu miałam wstawić zdjęcia książki, ale nie wstawię, bo coś mi się komputer zbuntował. 
W każdym razie kupiłam za 2 złote książkę Jacka Kuronia - "Moja zupa". Cudo polega na tym,  że książka wydana w1991 roku a więc niejako na gorąco, równolegle do przemian. REWELACJA!!!
Kuroń pisze ze swadą o wszystkich trudnych decyzjach, o ludziach...

I tu-powiązanie z pierwszą częścią notki. Otóż Kuroń pisze tak- cytuję:

"Adam wszystkich przekonywał do koncepcji koalicyjnego rządu na czele z solidarnościowym premierem i napisał to, za zgodą Wałęsy, w "Gazecie Wyborczej". Rozmawiał zapewne także z ludźmi z kierownictwa PZPR. Jasne było, że tylko za ich zgodą i z ich udziałem, taki rząd może powstać.Trzeba mieć bardzo silną wyobraźnię i nosić w sobie olbrzymią podejrzliwość, aby na tej podstawie uwierzyć w spisek. Jednak, jak widać, Jarek i Leszek uwierzyli i już jako fakt przekazali Wałęsie. Mówili i powtarzali nieprawdę, ale nie zarzucam im kłamstwa. Wiem, że głęboko wierzą w to, co mówią. Szkoda tylko, że nie nauczyli się odróżniać tego, co wiedzą od tego, co przypuszczają."
 /tytuł i autora podałam wcześniej, wydawnictwo POLSKA OFICYNA WYDAWNICZA BGW, 1991,s.15,16/

No, czyta się to na jednym oddechu! 
I prawda, jakie aktualne?...

7 sie 2017

Dwa lata prezydentury

Polacy to wesoły naród!
Od czasu niepodpisania przez Dudę dwóch ustaw dotyczących sądownictwa rozpoczęły się dywagacje na temat, czy to przypadkiem nie początek starań o reelekcję.

Ludzie!!! Na jakim ja świecie żyję??!!! Zagłosować  ponownie na człowieka, który ma istotny współudział w rozwalaniu demokratycznego państwa, który za nic ma sobie prawo i pozycję własnego kraju w świecie, który zaszkodził Polsce jak nikt przed nim i prawdopodobnie /oby!!/ nikt po nim...
I to tylko dlatego, że nie podpisał ustaw, które zapewne bez zmrużenia okiem podpisze z dwu czy trzymiesięcznym opóźnieniem- bo myślę, że między bajki można będzie włożyć  niezawisłość sędziowską z jego projektu.

Dobra! Do prezydenckich wyborów jeszcze trzy lata. Miejmy nadzieję, że szanowni rodacy zdążą oprzytomnieć. Jeśli chodzi o mnie, to pAD ma przechlapane całkowicie i gdyby nawet przez te kolejne trzy lata robił jedynie dobre dla Polski rzeczy, to nie jest w stanie naprawić zła, które już poczynił. I przyznam, że gdyby przyszło mi wybierać między nim a Suskim, to postawiłabym na tego drugiego, bo już jak szaleć- to po całości!  ;))

Dowiedziałam się dziś, jak pracowitym prezydentem jest dzisiejszy bohater- ileż to on ustaw napodpisywał, jakie wizyty odbył, jak się z ludźmi spotykał i w ogóle jaki jest och! i ach!
No! Doświadczamy tego już i będziemy doświadczać jeszcze długo! I nie będziemy tego mile wspominać a prezydentura pana Dudy wpisze się w czarne karty naszej historii.

 

5 sie 2017

Ile wart jest człowiek?

Ostatnio dokonano jakiegoś niebywałego transferu piłkarskiego i za znanego piłkarza zapłacono 222 miliony euro. Być może coś poplątałam- nieważne, nie jestem kibicem- w każdym razie, dla zwykłego śmiertelnika, jakieś kosmiczne pieniądze!
W pierwszym odruchu zawiści pomyślałam o handlu żywym towarem  i że jest to proceder odzierający człowieka z godności, sprowadzania go do roli bardziej czy mniej użytecznego przedmiotu/produktu. 
W pierwszym odruchu, bo drugi odruch był już całkowicie odmienny. Otóż zastanowiłam się, ile zapłacono by za mnie, a w ogóle ile wart jest człowiek- i wyszło mi, że nie da się tego policzyć, bo: 
- młodą atrakcyjną dziewczynę onegdaj przeliczano na stada krów,
- wojenne mięso armatnie niewiele było warte, skoro rzucano je na zatracenie bez większej refleksji, 
- a stary, niezbyt już użyteczny człowiek, jest tylko ciężarem dla następnego pokolenia i pewnie chętnie by dopłacono, byle by się go wreszcie skutecznie pozbyć... 

Tym samym moje pytanie zawisło w próżni i prawdopodobnie odpowiedzi na nie już nie znajdę... ;(

3 sie 2017

Co to może być?...

Biologowie, ekologowie tudzież wszyscy miłośnicy przyrody- pomocy!
W kilku miejscach pojawiła mi się dziwna roślina. Wygląda dość okazale, ale ponieważ nie siałam i nie sadziłam żadnych nowych kwiatów, mam spore wątpliwości czy to zwykły chwast , czy jakaś roślina szlachetna.
Jeśli chwast, to lepiej byłoby nie dopuścić, żeby się toto zadomowiło na dobre.


No i co to może być?!...
Od razu mówię, że nie są to srebrniki Judasza. Tamta roślina ma delikatniejsze liście dość ostro zakończone i tamtą rozpoznaję... tej, niestety, nie!

1 sie 2017

Ale mi gorzko!

Sąd Najwyższy zawiesił postępowanie w sprawie ułaskawienia Mariusza Kamińskiego.

W pierwszej chwili myślałam, że się przesłyszałam. Wydało mi się to tak nieprawdopodobne, że aż niemożliwe.
Zajrzałam do komentarzy internautów. Podobne odczucia: zdumienie, rozczarowanie, zawód, gorycz, kompletne niezrozumienie decyzji...Poczułam się, jakby zawiódł mnie ktoś, komu bezgranicznie zaufałam...

Chyba dziś zapalę lampkę i postawię w oknie...:((

28 lip 2017

Jestem Europejką?...

To, czy jestem Europejką, Azjatką czy Amerykanką nie jest bynajmniej wynikiem miejsca urodzenia czy zamieszkania, choć to niewątpliwie pewien warunek.
W gruncie rzeczy na przestrzeni lat nic się u mnie w tej materii nie zmieniło- urodziłam się w Polsce, a  więc w Europie, mieszkałam i mieszkam w niej nadal, czyli formalnie rzecz biorąc zawsze Europejką byłam. Z maleńkim zastrzeżeniem- przez znaczną część życia  NIE CZUŁAM SIĘ  Europejką i nawet mi do głowy nie przyszło, by tak o sobie myśleć.
Żyłam zawieszona w swoim tu i teraz, zaścianku Europy - na pograniczu Azji, pogodzona ze swoimi ograniczeniami, wyprana z marzeń, zaprogramowana na przeżycie kolejnego trudnego dnia...

I taka zmiana! Szalona, nieprawdopodobna, wielka!
Ja- stara kobieta- dalej nie znająca języków, oszczędna emerytka nadal nie marząca o luksusach- jestem już kimś innym: CZUJĘ SIĘ EUROPEJKĄ! Czuję się wolnym człowiekiem z całą paletą swoich praw. Mogę z nich nie korzystać, ale je mam!! I już nikomu i nigdy nie pozwolę ich sobie odebrać.
Nic się nie zmieniło- zmieniła się moja mentalność, uwierzyłam w siebie jako człowieka, w swoją wartość, w swoje prawo do wolności.

Może się wydawać, że to tak niewiele a przecież w tym właśnie tkwi cały sens życia: żyć tak, jak chcesz to swoje życie ułożyć, mieć poczucie sprawczości, wolności wyboru, pełnego oddechu... 

I właśnie teraz, gdy wreszcie odzyskałam to co najważniejsze, ktoś mi to znowu chce zabrać, ktoś chce mnie z powrotem wtłoczyć w życie pod dyktando?!!...
NIGDY!!! Nie pozwolę! WOLNOŚĆ JEST WE MNIE!

24 lip 2017

Skala nieufności

Skala nieufności jest u mnie tak duża, że gdy prezydent zapowiedział, że zawetuje ustawę o KRS i SN, zaczęłam się zastanawiać, co się za tym kryje.
Na przykład:
- jego lęk przed spacerującym suwerenem stał się silniejszy niż lęk przed prezesem;
- on ma to gdzieś i nadal słucha potulnie prezesa a to prezes się wystraszył spacerującego suwerena;
- obaj się wystraszyli, że zbyt wiele władzy dostał pan Zbyszek;
itd., itd.
Różnych możliwości może być całkiem sporo i teza, że w Adrianie nagle obudziła się  dbałość o Polskę i rozmachu nabrały uczucia patriotyczne, może być mocno na wyrost.
Pożyjemy, zobaczymy.
Fakt jest faktem, że suweren, spacerując, coś tam jednak wydeptał, czyli- WARTO SPACEROWAĆ!  ;))

 

20 lip 2017

3 x veto

No to posłowie przyklepali demontaż Sądu Najwyższego. Pozostał senat i prezydent. Co do senatu nie mam cienia złudzenia, zresztą- co do prezydenta również, ale może w ostatniej chwili zechce jeszcze z siebie zrzucić żrącą, zatrutą suknię Adriana, może w ostatnim porywie pomyśli o Polsce, może ruszy go sumienie?...

Zawsze przecież warto próbować!


Po raz ostatni się tak do pana zwracam:
Panie Prezydencie!
                                 3 x veto !
                               3 x veto !!
                             3 x veto !!!
                    3  x  VETO !!! 

17 lip 2017

Szkoda...

Byłam na wczorajszym proteście pod sejmem. /Może dziwi pisownia sejmu małą literą, ale jest to zabieg całkiem świadomy. Sejm jako Sejm przestał budzić mój szacunek. Obecnie to tylko budynek, w którym- niestety- w ostatecznym wymiarze dokonuje się rujnowanie demokratycznej Polski./ 
Tak więc byłam. Swoją obecność odnotowałam i odpowiednio darłam japę- zgodnie z nazewnictwem posła Kukiza. Zrobiłam kilka zdjęć, więc się nimi podzielę:
 Sporo koszulek z różnymi nadrukami. Mnie najbardziej podobały się czarne z białą różą- wiele mówiące a jednocześnie uniwersalne.
Żadna nowość, bo zdjęcia tych taczek wielokrotnie były pokazywane, ale widziane w rzeczywistości, w plenerze, dodatkowo cieszyły oko!
Byłyśmy z H. nieco przed czasem, więc można się było jeszcze swobodnie poruszać. Nawet udało nam się  zdobyć miejsca siedzące na murku pod pomnikiem. Co prawda z tamtego miejsca słyszalność była prawie żadna, ale mnie to w niczym nie przeszkadzało- ważna była obecność a Stalińskiej posłuchałam w internecie.
Zbierano podpisy pod delegalizacją ONR-u. Tu nie widać kolejki, ale była tak długa, że zrezygnowałyśmy. Z pewnością będzie jeszcze sporo możliwości, żeby taki podpis złożyć.
No nie można było nie zauważyć tego pana:

NiePISowiec budził ogólne zainteresowanie.
 No, tak! Skoro na poprzednim proteście policja spisywała tych którzy skandowali LECH WAŁĘSA, to pytanie o Syberię też może z czasem stać się zasadne...
I na koniec amatorskiej sesji zdjęciowej- niespodzianka, która stała się niespodzianką także dla mnie samej. 
Chciałam sfotografować stróżów prawa i dopiero przy oglądaniu zdjęć zauważyłam pewien rekwizyt...
Oby nigdy nie znalazł się w użyciu!

Żałuję ogromnie, że nie mogłam sobie pozwolić na uczestnictwo w łańcuchu świateł pod Sądami... Obejrzałam już w telewizji.

Czy nasze uczestnictwo w manifestacjach zatrzyma rujnowanie kraju? Może tak, może nie. Wielkich złudzeń nie mam, ale cieszę się, że było nas tak dużo, że Zachód znowu zobaczy, że Polska to nie zapisiały całościowo kraj, że są jeszcze ludzie, którym zależy na demokratycznej ojczyźnie.
A ja spokojnie spojrzę w lustro i zobaczę w nim jedynie starość ale nie zdradę... bo w końcu- warto być przyzwoitym.
 

13 lip 2017

Czarna środa

Komentowanie tego, co się wczorajszej nocy wydarzyło w Sejmie, przekracza moje możliwości. Nie mamy już niezależnego sądownictwa, nie mamy trójpodziału władzy, nie mamy demokratycznego państwa!!
Nie umiem się pogodzić z myślą, że żaden najeźdźca nie zabrał nam przemocą wolności, że oddaliśmy ją sami- to mnie przerasta!




Da się tu jeszcze coś dodać?! :(((

6 lip 2017

Po to wstaliśmy z kolan?!

Ciekawe! To po to wstaliśmy z kolan, żeby teraz rozpłaszczyć się przed Trumpem?! 
Wizytę wszyscy mądrzy oceniają jako dobrą i bardzo udaną. Może i tak, ale mnie - niestety- natychmiast przypomina się, wielokrotnie już  przytaczana przeze mnie, rozmowa:
-Matulu! Chwalą nas!
-A kto, synku, kto?
-Wy mnie a ja was!
Całe to spotkanie, wiwatujące tłumy sprawiały wrażenie specyficznego teatrum, mające dobrze zrobić obu zainteresowanym stronom. I tak właśnie było- nasze patriotyczne ego zostało dopieszczone w stopniu budzącym odruch wymiotny od nadmiaru słodkości a i Trump wyglądał na zadowolonego, że potraktowano go niemal jak współwłaściciela naszego, zakochanego w nim, kraju i pozwolono na niejako współorganizowanie wizyty.

Być może wybrzydzam, być może mam zawyżone wyobrażenie na temat honoru i godności, ale mam takie wewnętrzne przekonanie, że gdyby na  główne uroczystości wpuszczano tych, którzy rzeczywiście z różnych powodów chcieli w nich uczestniczyć a nie zwożono odpowiednio wyselekcjonowanych ludzi, to wyglądałyby one jednak cokolwiek inaczej...

26 cze 2017

Cała prawda o Amber Gold

Na dobrą sprawę nie wymaga komentarza.
Cała szanowna Komisja pod wezwaniem: dorwać Tuska!
I nie jest ważne, że to wszystko się kupy nie trzyma a młody Tusk pracował 3 miesiące na umowę-zlecenie i to wszystko.

I do głowy nikomu nie przyjdzie, że Amber Gold to cienki pikuś w porównaniu ze Skokami i że tamtemu wyprowadzaniu pieniędzy warto byłoby się przyjrzeć. Bo wszyscy złożyliśmy się na rekompensaty dla poszkodowanych w związku z kolejnymi upadłościami oddziałów. I nikomu włos z głowy nie spadł, więcej- senator B. jest nadal bardzo ważną postacią. I odpowiedzialność go minie a w każdym razie- z pewnością nie za tego króla! :(

19 cze 2017

Oszustwa wyobraźni?!...

Oglądałam wczoraj  "Nietykalnych" w TVP Kultura.
Oglądałam po raz kolejny, bo dostarcza dużą dawkę wiary w człowieka. I zabrakło mi kilku dość ważnych scen: 
1) tego, że odnalazło się jajko Faberge i zostało zwrócone właścicielowi;
2) że Driss wyrwał brata z rąk handlarzy narkotyków;
3) że ustawił do pionu córkę milionera i zyskał jej uznanie...
To te najważniejsze, ale- w  moim rozumieniu- mocno zniekształcające postać Drissa, na jego niekorzyść.

Zastanowiło mnie to mocno,  Na tyle mocno, że sprawdziłam czas trwania filmu. W TV było to 120 min /reklam nie było!/, na płytce CD- 108 min. Kolejna zagadka, bo  wynika z tego, że na płytce okrojono jeszcze więcej filmu, czego kompletnie nie rozumiem...

Zastanawiam się i nad cenzurą, ale i nad zniekształceniami pamięci czy może wyobraźni.
Miałam już tak, że "widziałam" inne zakończenie "Popiołu i diamentu" z żołnierzami pochylającymi się nad Maćkiem  z pełnym rozpaczy okrzykiem: człowieku! czemuś uciekał??!!!, przy czym najrozmaitsze informacje wskazywały na to, że "mojego" zakończenia filmu nigdy nie było /choć tę scenę do dziś mam przed oczami!/.
Może i w "Nietykalnych" wymyśliłam sobie niektóre nieistniejące w rzeczywistości sceny?
Człowiek ostatnimi czasy zrobił się taki podejrzliwy... Skądinąd do tej pory raczej ufałam swoim zmysłom.
Dziwne to wszystko bardzo! :(

13 cze 2017

Bogaty weekend

Ostatni weekend poświęciłam kulturze przez bardzo duże K. W ramach urodzinowego prezentu dostałam bilet na dwudniowy Co Jest Grane 24 Festival .




Muszę przyznać, że rozmach imprezy mi zaimponował. Koncerty na dwóch estradach. Jedna na wewnętrznym dziedzińcu Centrum Sztuki Współczesnej, druga na zewnątrz, w plenerze. Atrakcji mnóstwo- bo i spotkania, i wystawki, i coś dla dzieci, ale nas interesowały głównie koncerty.

Właściwie trudno mi określić charakter festiwalu- było to swobodne połączenie letniego pikniku z wydarzeniami artystycznymi. Rozłożone leżaki i koce, zawieszone hamaki podkreślały swobodną atmosferę.


Koncerty właściwie bez przerwy, bo gdy kończył się koncert na dużej scenie, to zaczynał na małej- i odwrotnie. Z zespołów występujących  na małej scenie na wewnętrznym dziedzińcu CSW zrezygnowałyśmy z racji nagłośnienia. Huk był tak niemożliwy, że jedynie młodsi ludzie dawali radę, mnie głowa pękała w szwach.





Ostatecznie pierwszego dnia posłuchałyśmy Natalii Przybysz i rapu Łona i Webber. Lekko się przymierzałam do grupy Tworzywo - Fisz, Emade, ale zrezygnowałam, bo był to już ostatni występ tego dnia- bardzo późno a chciałam jednak wrócić do domu.
Uczestnictwo we wszystkich koncertach byłoby nie na moje siły, tym bardziej, że następny dzień zapowiadał się bardzo atrakcyjnie i z góry wiedziałam, że zostanę do końca, jako że na zakończenie zapowiadany był monodram Jandy- "Danuta W." Nie oglądałam tego spektaklu w teatrze a chciałam skonfrontować z książką, która mi się bardzo podobała.

No i, proszę państwa, następny dzień to było czyste szaleństwo!
Dwa koncerty+ spektakl teatralny! Nawiasem mówiąc dwa z ośmiu- na dużej scenie!
Zaczęłyśmy od koncertu Marii Peszek. Szalona dziewczyna! Takiej erupcji energii, emocji, siły wyrazu nie widzi się zbyt często. Jedyna w swoim rodzaju- odważna, bezkompromisowa, bojowa, prawdziwa... fantastyczny koncert!
Godzinna przerwa- przygotowanie do występu Woo Woo- i tym razem zupełnie inna muzyka. Znawcy prawdopodobnie nie mieliby problemu z określeniem muzycznego stylu. Nie odważę się wypowiadać na ten temat, powiem tylko, że z przyjemnością koncertu wysłuchałam.


Zdjęcie sprzed koncertu, w trakcie przygotowań. Potem tych pustych przestrzeni już nie było.

Po koncercie przemieściłyśmy się bliżej estrady i udało nam się trafić na miejsca z doskonałą widocznością. Półgodzinna przerwa na przygotowanie scenografii i nagłośnienia upłynęła dość szybko i... dwie godziny z Krystyną Jandą.






Zdjęcia jednak nie oddadzą tego skupionego, wyciszonego morza ludzi... Dwie godziny monologu ożywianego jedynie filmowymi fragmentami tamtych czasów, czasów Solidarności- tej naszej, prawdziwej!
Duże wrażenie!

Do domu wróciłyśmy po 1.00 w nocy. Zmęczone ale baaardzo zadowolone! Chciałam tego i warto było!