Obiecywałam sobie, że nie będę zabierała głosu na temat feminizmu, równouprawnienia kobiet, tematu aborcji, in vitro i wszystkich pokrewnych, jako że mój czas już przeminął, zatem i mój głos może zabrzmieć fałszywie, bo i cóż mądrego stara baba ma do powiedzenia w związku z prokreacją.
Tyle że się rozsierdziłam i kipię od środka, bo co i rusz docierają do mnie sygnały z różnych stron - w tym także od kobiet i to z takimi tezami, że mój gniew narastał. I "nie chcem, ale muszem!", bo inaczej własnym zdrowiem przypłacę a jeszcze trochę mi na nim zależy...
Otóż, moi drodzy, moim skromnym zdaniem temat jest dużo szerszy, niż się na pierwszy rzut oka wydaje. Znowu do drzwi puka polityka i religia. Polityka- wiadomo: chodzi o pieniądze i władzę, o podporządkowanie sobie najsłabszych jednostek a podporządkować najłatwiej poprzez kontrolę różnych dziedzin życia: gospodarki, zdrowia, nauki, kultury, prokreacji również. A jeśli wespół z polityką zagra religia, to ... żegnaj, Gienia!
Co ma z tym wszystkim wspólnego religia? Może niekoniecznie sama religia ile duchowieństwo... Nic prostszego- te same cele: pieniądze i władza! I do tego jeszcze chęć kontrolowania ludzkiej seksualności, bo ten temat jest jakoś szczególnie mocno, wręcz obsesyjnie z KK spleciony.
I jeżeli politycy pójdą wspólnym frontem z KK- a już tak się właśnie dzieje, to stworzą nam całkowite piekło!
Mamy żyć tak, jak oni nam to zaprogramują!!!
I jakby zapomina się coraz częściej, że wszyscy nasi obywatele- a więc kobiety i mężczyźni, homoseksualni i heteroseksualni, pełnosprawni i z niepełnosprawnościami, wierzący i ateiści, i wszyscy, wszyscy inni powinni mieć równe prawa a przede wszystkim prawo do wolności i samostanowienia. I jeżeli- nie dość, że nie dąży się do wyrównywania praw, ale sukcesywnie się je ogranicza lub odbiera, to nie wolno nam się z tym godzić, bo pewnego pięknego dnia obudzimy się z kneblem w gębie, łańcuchami na nogach i perspektywą miski ryżu na obiad!
Podpisuję się pod każdym słowem tej wypowiedzi Betty White.
Spotkałam się też z opinią, że kobieca macica dopiero po menopauzie staje się tak naprawdę własnością prywatną...
I rzeczywiście tak to zaczyna wyglądać!
Skąd ten bunt i ten gniew?... Bo potraktowano Polki jak osoby do szczętu głupie i nieodpowiedzialne, które nie są w stanie dokonywać racjonalnych wyborów. Splunięto nam w twarz i wdeptano w ziemię, bo bez cienia zażenowania, korzystając z naszej wiedzy, z naszej empatii, naszej pracowitości i naszej odpowiedzialności, jednocześnie odmawia się nam prawa do decydowania o własnym życiu, własnym zdrowiu i własnej rodzinie. Pytam- na jakiej podstawie i w imię czego ktoś uzurpuje sobie prawo do decydowania o moim/ Twoim/ naszym losie?!!
Pozwólcie, że skupię się na naszych kobiecych sprawach.
Do tego wszystkiego to chyba jednak nie jest wojna dwóch płci, co skądinąd jakoś dałoby się zrozumieć, bo nikt dobrowolnie nie zwykł rezygnować z wygodnej , uprzywilejowanej pozycji.Głosy przeciwko prawom kobiet słychać także od samych kobiet i brzmi to przerażająco- jak głos ofiary syndromu sztokholmskiego, która szuka wytłumaczenia i usprawiedliwienia dla tego wszystkiego, co ją spotyka!!
Bo jak inaczej można widzieć wyrok trybunału pani Przyłębskiej , przekreślający nawet mizerną namiastkę prawa kobiet o samostanowieniu. I to w sytuacji, gdy z jednej strony państwo i jego prawodawstwo zmusza kobietę do urodzenia dziecka a z drugiej- nie zapewnia pomocy nie tylko w wystarczającym stopniu ale utrudnia w wielu wypadkach życie rodzin obarczonych całodobową opieką- najpierw nad chorym dzieckiem a z biegiem czasu nad chorym dorosłym.
Taką politykę "prorodzinną" państwa widzę jako swoistą przemoc: materialną, mentalną i psychiczną. W wielu sytuacjach - jako tortury!!Że nie ma przemocy fizycznej? Jest , jest!!
Wystarczy spojrzeć na zaniebieszczone miasta z pałami, blokadami i gazem. I to wszystko przeciwko tym delikatnym kobietom- mimozom, którym z obleśnym uśmiechem ślini się dłonie i z pełną kurtuazją przepuszcza ją, obładowaną zakupami, w drzwiach.
Dobrze mieć kogoś pod butem, panowie politycy czy księża purpuraci, prawda?! Dobrze mieć niewolnika, który zarobi swoją część na dom a potem posprząta, ugotuje, opierze a i w nocy do czegoś się przyda, jak całkiem na pysk nie padnie!
Naprawdę chcemy tak żyć?! Chcemy takiego opresyjnego państwa?!! To państwo jest wrogie obywatelowi i BARDZO WROGIE KOBIETOM!!!
Chcecie takiego państwa?!!
Bo ja nie!!
I w gruncie rzeczy mogłabym się już nie odzywać, bo- na szczęście- moja macica należy już wyłącznie do mnie, ale mam dzieci, mam wnuki i to one/oni będą żyli w kraju, w którym nie ma poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji i normalności, w którym polityka i kościół uzurpują sobie prawo do bycia sumieniem swoich obywatelek i obywateli...
Mogłabym się nie odzywać... Nie mogłam!