Ja już taka naiwna jestem!
Wyobrażałam sobie, że po tym wielkim narodowym zrywie 15 X, entuzjazm spowodowany rekordową frekwencją będzie trwał i obejmie zarówno wybory samorządowe jak i te do parlamentu europejskiego- a tu... rozczarowanie w całej rozciągłości!!
Ogromnie szanuję i podziwiam premiera Tuska, ale- naprawdę!- on za nas całej roboty nie wykona. A ma przeciwko sobie całkiem silne i obłowione finansowo pisowskie pozostałości w całkiem wielu resortach z jeszcze utrzymaną władzą, prezydenta, który każdą ustawę zamierza wetować albo wysyłać do znieprawionego TK, mało tego- ma przeciw sobie nawet media, które w znacznej mierze zatraciły obiektywizm relacji... I gdy pomyślę, że naszym zadaniem jest JEDYNIE IŚĆ I MĄDRZE ODDAĆ GŁOS a i do tego jakoś się nie palimy, to chce mi się wyć!!
Z jednej strony wiem, że nie wolno jojczyć, bo to w niczym nie pomaga, z drugiej do hurra-optymizmu jakoś mi się trudno teraz dokopać.
No, dobrze! Przypominam, że grzebałam w starych papierzyskach, więc żeby choć trochę zmienić nastrój, przytoczę wierszyk /naprawdę nie pamiętam, skąd go wzięłam czy od kogo dostałam!/ z boju o prezydenturę między kaczorem a Komorowskim- po katastrofie smoleńskiej w 2010 roku.
Wierszyk jest dosyć wyrazisty, więc każdy- jeśli chce- czyta na własną odpowiedzialność! ;)
Jako że wierszyk oddaje moje gorące uczucia wobec obecnego niemiłościwie nam panującego prezydenta, to zweryfikowałabym jedynie ostatni wers na: niż mieć Adriana- prezydenta!
Trochę się wers wykoślawił, ale przynajmniej sobie ulżyłam!
-----------------------------------
A w czerwcowych wyborach idziemy WSZYSCY i głosujemy na piątkę!! :)