18 wrz 2022

Chyba niegłupie...

 

 Do przeczytania i przemyślenia. Uznałam, że to dość sensowne.

 


Dobrego, spokojnego nowego tygodnia!

21 komentarzy:

  1. Bardzo dobry przykład, sama miałam podobny przypadek z dźwiganiem przedmiotów.
    Wzięliśmy kiedyś w góry wielką lornetkę, by na szlakach podglądać to i owo.
    Przy wchodzeniu na górki lornetka wydała się być coraz cięższa, choć jej waga nie zmieniła się, to my byliśmy coraz bardziej zmęczeni...
    Długotrwały strach lub patrzenie na śmierć może uczynić człowieka obojętnym.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Waga się nie zmienia, zwiększa się zmęczenie i to ono ma wpływ na odczucia osoby obarczonej ciężarem. Fajnie, że potwierdziłaś to własnymi obserwacjami.

      Usuń
  2. To prawda, cóż takie życie i generalnie tacy jesteśmy.Pozdrawiam cieplutko chociaż w domu zimno, wietrznie i deszczowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My już od jakiegoś czasu dogrzewamy dom. Nie lubię nadmiernych upałów latem i nadmiernego chłodu w domu- zimą. A co będzie z dostawą gazu? Nie wiem, zobaczymy...

      Usuń
  3. Bywa, że zawartość w szklance ledwo pokrywająca dno po jakimś czasie wydaje się przelewać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Wszystko zależy od subiektywnego odbioru.

      Usuń
  4. "Wiśta wio.Jak łatwo powiedzieć"./to z filmu.Zgadnijcie jakiego?/
    Z jednym się uporasz stosując takie myślenie !
    .A co zrobić gdy kłopotów zbyt wiele, co to walą ci się na łeb, stale,zewsząd i bez przerwy ?
    Gdy niedomaga zdrowie, a służba"zdrowia jest taka jak każdy widzi,lekarstw brak a i przeżycie z uwagi na inflacje i galopujące ceny zaprząta ci głowę
    Do tego dojdzie ciągłe zastanawianie się jaki mi doślą rachunek za czynsz,prąd,gaz i ogrzewanie.I co wybrać ?
    Płacić czy jeść ? By nie wylądować na bruku, by nie odcięto nie pozbawiono.
    By komornik do drzwi nie zapukał.
    By nie wylądować na bruku by nie odcięto nie pozbawiono.
    By komornik do drzwi nie zapukał
    Odłożyć szklankę? A którą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martwienie się "na zapas" wcale nie musi zmienić sytuacji...

      Usuń
  5. Bardzo obrazowo przedstawiona myśl. Malkontenci tego nie zrozumieją.
    Często odkładam szklankę. Niektórzy mówią mi wtedy, że to niemożliwe,żebym nie miała zmartwień, że kłamię i ukrywam zmartwienia i stres. Nie, ja naprawdę odkładam szklankę, a życie staje się o wiele lepsze. Oczywiście niezależnie od tego rozwiązuje swoje problemy, nie pozwalając im wlec się za sobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobają mi się Twoje umiejętności korzystania z każdego dnia, życie pełnią, z radościami i smutkami. Widzę to zresztą na Twoim blogu i nieodmiennie podziwiam.

      Usuń
  6. Technicznie to prawda, mysle ze jednak w zyciu nie bardzo pracuje. Oczywiscie twierdze tak bedac realistka i pesymistka.
    Moja synowa jest taka - ma zmartwienie to patrzy na motylki i kwiotki co niezmiernie poprawia jej nastroj a takze pozwala problem widziec rozowo. Ale czy to naprawia problem ? Nie, jedynie lagodzi podejscie do niego. Ja jestem inna - biore sie za naprawienie go i wtedy, jesli mi sie uda, wraca mi dobry nastroj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielokrotnie przewidujemy zmartwienia, które wcale nie nadchodzą...

      Usuń
  7. Jak juz odłożycie tą szklankę, bo znaleźliście cudowne rozwiązanie własnych kłopotów, na mniejsze rachunki, za energie elektryczną i zanim dacie się nabrać kolejnym oszustom, proszę poczytajcie.
    https://www.money.pl/gospodarka/rosnace-ceny-energii-pozywka-dla-oszustow-prosta-wtyczka-a-rachunki-maja-spasc-niemal-do-zera-6683092811946976a.html
    A tu dla bardziej "oblatanych technicznie"
    https://zaradnyfinansowo.pl/kondensator-pradu-a-rachunki-za-prad/
    BBM przepraszam za "trywializowanie"problemu ale dla mnie to tez jeden z powodów stresu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, ale zamiast katować się "na zapas", wolę powiedzieć: pożyjemy- zobaczymy.

      Usuń
  8. Tak to mniej więcej wygląda, ale brakuje tu jednej, niesłychanie istotnej rzeczy: to nie jest tak, że ludzie znajdujący się na krawędzi kryzysu emocjonalnego są poddawani ciągłemu stresowi. Za wyjątkiem przypadków skrajnych, jak dom przemocowy, czy wojna, stres zewnętrzny występuje periodycznie, to ludzie mielą w głowach problemy i nie chcą przestać nawet wtedy, gdy oczywistym jest, że nie zależą one od nich. Na zwrócenie uwagi na ten fakt reagują sloganami w stylu: "łatwo ci mówić", czy "nie wiesz jak to jest", ewentualnie "to nie takie proste". Jakby było proste, to nie byłoby zaburzeń emocjonalnych, ale droga pozytywna wyjścia prowadzi właśnie przez nauczenie się jak skutecznie uciekać od stresu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pełna zgoda!Zamartwiać się zawsze zdążymy, co nie oznacza, że mamy nie planować radzenia sobie z przewidywaną sytuacją- na tyle, na ile to jest możliwe.

      Usuń
  9. W innym świecie te problemy załatwia się często wizytą u psychoanalityka,co jak wiadomo u nas istnieją ale ich porady są kosztowne.
    U nas remedium na podobne przypadłości to:
    a/wizyta u księdza w konfesjonale
    b/telefon do przyjaciela lub przyjaciółki .Często zakończona, co ty tam wiesz.
    c/czasami rozmowa w rodzinie.
    d/czasami "porady"jak wyżej.
    Ale tylko gdy się je przemyśli, zrozumie, lub gdy wytłumaczą/a takich u nas, którym jak krowie na rowie, trzeba z polskiego na nasze, jest ci u nas dostatek/
    Jesień idzie, co jak wiadomo u wielu, stres potęguje.Wiec i porady często będą się rodzic i będą "na czasie"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra rada nigdy nie jest zła. Wykluczyłabym jedynie podpunkt a), ponieważ- jak dotąd- nie słyszałam, by duchowny był dobrym doradcą przy pokonywaniu życiowych problemów.

      Usuń
  10. Mądre słowa Matyldo, do zapamiętania i stosowania. Przecież potrzebujemy siły i energii, więc po co trzymać w ręku/w sercu coś niepotrzebnego/szkodliwego przez tak długi czas... Buziaki 😘

    OdpowiedzUsuń
  11. Stres odbiera siłę, więc lepiej unikać zanurzania się w nim bez opamiętania. Ciepłe i Puchate dla Ciebie na jesienne dni! :)

    OdpowiedzUsuń