22 kwi 2022

Książę Pan!

 Ponieważ dostałam carte blanche na pisanie o Bąblu, to znowu będzie kilka zdań. ;))


Pytanie zasadnicze: czy tak wygląda chory kot?!... 

A jednak!

Właściwie zaczęło się ciut przed świętami. Kręcił nosem na miskę i wyraźnie grymasił. Trochę zjadł, powąchał - i odchodził...

Na początku specjalnie się tym nie przejęłam, wychodząc z założenia, że widocznie dorwał coś na dworze i po prostu nie jest głodny. Przegłodnieje, to zje- pomyślałam. Ale gdy sytuacja następnego dnia się powtórzyła, trochę się zaniepokoiłam i zaczęłam szukać przyczyn: może kocie żarcie zbyt długo stało, może mało dokładnie umyłam miseczkę, może... Wreszcie, gdy wieczorem kolejnego dnia nie zjadł NIC a następnego rano jedynie powąchał jedzenie i odszedł- lekko spanikowałam i zaczęłam szukać rady w Googlach. I tu włosy stanęły mi dęba, bo wiele wskazywało na to, że kotu grozi zagłada!!!

Akurat skończyły się święta, więc zadzwoniłam do mojej pani weterynarz, niepokojąc się, czy przypadkiem nie wzięła dodatkowego urlopu.  Na szczęście odebrała telefon, umówiłyśmy się, ja Bąbla w torbę- i na badanie.

Pani przebadała go od góry do dołu, od lewej do prawej i odwrotnie, bardzo dokładnie i orzekła, że- kot ma zapalenie gardła! Stąd ta niechęć do jedzenia, bo go po prostu boli przy przełykaniu.

No w życiu bym nie pomyślała, że to taki delikacik!! Już wiem, jak w praktyce wygląda określenie "francuski piesek"... to tylko chuchać, dmuchać i głaskać, bo za delikatny do normalnego zwierzęcego życia. Ale najważniejsze, że diagnoza była trafna i antybiotyk zdziałał cuda niemal natychmiast.

Ale żeby nie było za pięknie, to teraz jest zabawa z podawaniem antybiotyku, bo to cała seria. Pierwszy był zastrzyk, więc bez problemu, ale teraz... masakra!!! 

Malutką tabletkę rozgniata się na łyżeczce, dodaje mililitr wody, robi zawiesinę, wciąga się toto do strzykawki a potem kotu do pyszczka tak, żeby przełknął. Sztuka niemal nieosiągalna! Jeszcze ani razu cała operacja nie odbyła się bezproblemowo!!! ;(

Ale nauka czyni mistrza! Wspólnie z synową, metodą prób i błędów, doszłyśmy do wersji optymalnej, czyli: najpierw rozdrabnianie pastylki antybiotykowej, potem wsypanie tego pyłu do mini  mini kieliszeczka /nie mam pojęcia, skąd synowa takie cudeńko wzięła!/, potem zalanie tego mililitrem wody, rozbełtanie, wciągnięcie do strzykawki i - właściwy zabieg.

Bąbel wytrzymuje to z podziwu godną cierpliwością. No to już!

Został nam jeszcze dzisiejszy wieczór i kolejne 4 dni. Jakoś wytrzymamy!

Dziś wypuściłam kota na powietrze. Jest ciepło i sucho- a zamknięty w domu dostawał regularnego świra. Zaraz go zawołam i pewnie z właściwą sobie bezwzględnością znowu zajmie mój fotel...



Dobrego dnia! :)

31 komentarzy:

  1. Nasz kot miał kiedyś coś z jelitami ale o zapaleniu gardła pierwszy raz słyszę.Zdrowka dla Bąbelka.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno zwierzęta mogą chorować na takie same choroby jak ludzie. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Jako ze corka mieszka na Florydzie gdzie to uzywaja klimatyzacje caly rok a w niektore dni mocniej niz w inne, to gdy jej kotke zawieje bo usnie pod nawiewem, to kicha i kaszle! Czyli koty to tez ludzie i francuskie pieski :)
    Dobrze ze Babelka zaraz wzielas do weterynarza i bidak nie musi sie meczyc z choroba.
    Popartrz jak to sie wszystko samo uklada podobnie - moja Bella tez ostatnie dwa dni nie czuje sie dobrze. Niby je ale duzo spi co u niej nienormalne bo raczej zawsze jest w ruchu, ale nie bawi sie, niczym sie nie interesuje i jest ogolnie letargiczna. My myslimy ze to sprwa trawienia chociaz nie wymiotuje - bo gdy dostanie zbyt duza porcje smaczkow zawsze sie na jej samopoczuciu odbija. Drugi dzien wiec nie dostaje wogole i mam zamiar je na dobre odrzucic z jej diety. Niemniej obserwuje co dalej bo moge sie mylic, moze jej dokuczac co innego chociaz to domowy kot wiec nie mogl przywlec niczego z zewnatrz - i wezme ja do weterynarza. Przy okazji niech jej wyczyszcza uszy bo ma brudne a mnie nie pozwala tego zrobic.
    Twoj Babelek jest sliczny i bardzo miluski - a Bella tez lubi zajac me krzeslo czy fotel gdy tylko je opuszcze.
    Jesli chcesz poczytaj u mnie co George zrobil corce!
    Zycze Babelkowi dojscia do zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas pewnie jakiś wpływ miała chłodna i nieprzyjemna wiosna, u Was- klimatyzacja. Podobno dla ludzi też niezdrowa...
      Już zaglądam do Ciebie, tam wciąż się coś dzieje.

      Usuń
    2. Tez pomyslalam o tym ze Babelkowi zaszkodzilo wychodzenie na zewnatrz, ze przemoczyl czy zaziebil lapki. Widuje tutuaj kobiete wciaz spacerujaca ze swym psem a on czesto ma zalozone psie buciki - w zimie by sie nie zaziebil, w lecie nie poparzyl od rozgrzanych plyt chodnikowych co jest zalecane psiarzom.
      Ja gdy tylko wyjde na zewnatrz bez skarpetek w czasie chlodow czy zimy, zaraz dostaje bol krzyzy. Mysle ze organizm zwierzat reaguje podobnie bedac tez czulym na zimno.
      A pies syna, ten na zdjeciu, biegal po lesie i nadzial sie na odlamana ostra galaz ktora mu rozprula miejsce na klatce piersiowej. Weterynarz mowil ze jeszcze troche i przebilaby pluco. Mial nie tylko duze szycie pod narkoza ale troche tej poszarpanej skory poobcinano. Jest teraz bidny bo obolaly a takze musi brac leki i nie porusza sie swobodnie a aby szycia nie lizal czy drapal chodzi w t-shirt :) Oni maja trzy pietrowy dom a nie wolno mu pokonywac schodow wiec pozastawiali wejscie na dol i na gore pozwalajac mu byc jedynie na jednym pietrze co mu tez nie pasuje ale tak musi byc przez jakis czas.
      Wiec tak, wciaz u mnie cos sie dzieje a jesli nie to u dzieci - bo u drugiego czyli corki jej kotka zeskoczyla z wysokiego blatu i uszkodzila noge i teraz kuleje. Jesli nie minie to musza ja wziac do weterynarza.
      Ja zyje z klimatyzacja cale 38 lat i mi nie szkodzi raczej ratujac zycie w czasie upalow ale wiem ze czesc ludzi unika przebywania pod samym nadmuchem co zrozumiale bo przeciez to rodzaj przeciagu. Wszystkim trzeba sie poslugiwac rozsadnie.
      Pozdrowienia dla Babelka.

      Usuń
    3. Człowiek tak naprawdę poznaje prawdziwe zwierzęce życie dopiero wtedy, gdy ma ze sobą zwierzaka na co dzień. I doświadcza jak odpowiedzialna jest taka opieka. Pozdrowienia od Bąbla dla kociczki. :)

      Usuń
  3. Dla Bombla zdrowotności, a dla Ciebie cierpliwości!
    Poświąteczne pozdrawianki slę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki , dzięki! Dla Ciebie- zdwotności i pozdrawianki oczywiście! :)

      Usuń
  4. To prawdziwy problem, pamiętam podawanie leków naszej suczce, makabra!
    Nie wiedziałam, że koty mogą chorować na gardło!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też sądziłam, że zwierzęta są odporniejsze. A podawanie leków- to sztuka sama w sobie! Lepiej unikać, o ile się tylko da! :)

      Usuń
  5. Wspolczuje kotu choroby, wspolczuje nie mniej Tobie podawania Bablowi lekarstwa, bo to wielka sztuka, choc, jak piszesz, pacjent jest bardzo cierpliwy. Gdyby niedajbuk Miecka zachorowala, to albo nie mialabym rak, albo nie probowalabym nawet jej leczyc. Psy sa latwiejsze w obsludze pigulkowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za zrozumienie. Na szczęście jakoś sobie radzimy a dni szybko mijają. Serdeczności dla Ciebie i Twoich pupilów. :)

      Usuń
  6. Kot też człowiek (jak i pies) i może chorować na wszelkie ludzkie choroby. Dobrze, że to tylko zapalenie gardła, zdiagnozowane i leczone. Zdrówka dla Bąbelka, jest prześliczny, a ślepka to ma tfu, tfu, na psa urok ... 😃😃😃
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że to w porę uchwyciłam i że nie zlekceważyłam.
      A ślepka ma tu niewinne a potrafi mieć takie, że ciarki przechodzą. Poznałaś kiedyś kocią agresję? Bo moje niewiniątko umie też być złe a wtedy- ratuj się, kto może!! ;)

      Usuń
  7. Jak to dobrze, że pamiętnego dnia zabrałaś Bąbla z ulicy! Kto to wie, czy ciągle jeszcze by żył?
    Bądź wytrwała i cierpliwa, jak do tej pory ;) Bąbel z czasem pewnie się zahartuje i nabierze odporności, wtedy odda Ci dobrą energię i ciepełko.
    Miło się czyta wpisy o Twoim kotku, niechby jednak relacji o jego chorobach było jak najmniej!
    Oboje bądźcie zdrowi i szczęśliwi! Dobrze, że macie siebie nawzajem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno powiedzieć, co by było gdyby. Może ktoś inny by go przygarnął. Ale dobrze, że jest. Nie jest taki pieszczoch, jak ten na Twoim filmiku, ale też jest przytulaśny i pieszczotami nie gardzi. Kawał życia w domu starych ludzi, i dużo radości. Dzięki za życzenia. Na pewno wszystko będzie dobrze. :)

      Usuń
  8. Wczoraj w sklepie przed półką z karmą dla kotów, odbyłam taki dialog z pewną panią. Ja-nie wiadomo jak dogodzić tej mojej. Pani- no właśnie, moja z galaretką nie, pasztecik być może, co trzy dni trzeba "mauupie" zmieniać smaki. Dzieciakowi otworzy się słoiczek i je, a tuuu. Pokiwałam głową ze zrozumieniem głową i zagłębiłam się w czytanie składu maleńkiej puszeczki z jedzonkiem za 4,50 PLN. Kot może się przeziębić. Zdrowia dla kota cierpliwości dla personelu kota.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie mogę trafić za swoim kotem, bo raz mu saszetka z wołowiną pasuje a innym razem -nie. Staram się wymieniać mu smaki i na ogół to działa. Dobrze, że z suchą karmą nie ma problemu- zrobiłam mieszankę i nie wybrzydza. Czasem myślę, że nad dziećmi tak nie cudowałam jak nad tym kociakiem... ;) Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Oj, cisnie mi sie na usta "znam ten bol" - moja Bella tez jada tylko to co sama uznaje za smaczne a sa to mieska i ryby w przeroznych sosikach. Nawet nie wiedzialam ze istnieje ich taka roznorodnosc, ba, nawet sama nigdy niektorych nie skosztowalam. Nie tyka sie juz takich w postaci pasztetowej. Kupuje tez rosolki dla kotow bo i one istnieja tak jak galaretki o roznych smakach - bardzo chetnie je wypija ale czastki kurczaka ktore w nich sa omija. Jak Ty kazdy posilek robie troche inny by urozmaicic. Niewatpliwie najbardziej lubi ryby - tunczyki i lososie, krewetki, a wszystko to jest w sosie. Mowie Ci my takiego wyszukanego nie jadamy na codzien. W spizarce wiecej Belli pokarmu niz naszego.......Jednak sucha karme je chetnie co dobrze. Belle je czesto ale malymi porcjami. Co mnie martwi to to ze malo pije na co maz mowi ze ona dobrze wie co jej potrzebne.

      Usuń
    3. Staram się kota nie rozpaskudzać, bo w ostatecznym rozrachunku skrupi się to na mnie a pewnie i kotu niekoniecznie by to na zdrowie wyszło.

      Usuń
  9. Bardzo dziękuję za miłe słowa! :))

    OdpowiedzUsuń
  10. ufa88kh:
    Przepraszam, że Twoje wizyty pozostawiałam bez komentarza. Angielskiego nie znam a reklamy mnie nie interesują. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapalenie gardła u kota mnie nie zdziwiło, bo... bo się nie znam na kocich chorobach i nie wiem, jakie istnieją, a jakie raczej nie 😀 Ale nieraz słyszałam opowieści o tym, jak trudno podać kotu lekarstwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam Cię, że wszystkie te opowieści były prawdziwe! Absolutna masakra! ;(

      Usuń
  12. kiedyś obserwowałem, jak w przychodni wyglądało zakładanie kotu wenflonu do kroplówki: przyszła pani technik, przyniosła taki mini śpiwór, trzy sekundy i kot ani pisnął, jak był już w środku, tylko głowa i łapka wystawała...
    cieszyć się, że to tylko zapalenie gardła... no cóż, zimno jest jeszcze, wręcz za zimno, jak na tą porę i przy wyjściu na dwór także kotu może zaszkodzić taka zmiana temperatury...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zadziwia, że kot w przychodni weterynaryjnej jest nad wyraz spokojny i nawet do pyszczka pozwoli sobie zajrzeć a w domu dostaje małpiego rozumu. Może to stres tak działa uspokajająco?...
      Po.ba.s. :)

      Usuń
  13. Rzeczywiście delikates z Bąbla. Szybka diagnoza, leki i za chwilę będzie całkiem dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Już tylko dwa dni i koniec antybiotyków. Bardzo się cieszę, bo podawanie ich było dość upierdliwe!

      Usuń
  14. Oj, kocie choroby potrafią mnie doprowadzić do stanu bliskiego panice. Zawsze mnie zaskakuje, gdy taki sprawny, wesoły zwierzak, nagle unika ruchu, a nawet jedzenia.
    Na marginesie, zapalenie gardła, to nie taki pikuś, jakby się mogło wydawać. W dzieciństwie o mały włos, a zostałbym przez nie poddany trachotomii, bo się dusiłem. W dodatku, stan zapalny może ogarnąć inne narządy, więc nie nazwałbym Bąbla delikacikiem. To dzielny kotek :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wasz Ryszard to już całkiem dorosły kot, więc i niejedno z nim przeżyliście. Pozdrów go od Bąbla! :)

    OdpowiedzUsuń