13 lip 2016

Szukajcie a znajdziecie!

Przychodzi czas na wspomnienia, na przeglądanie albumów ze zdjęciami...
Pytanie: ktoś pamięta? U mnie takich albumów jest kilkanaście. Czy do nich zaglądam? Czasem. 
To chyba trochę tak jak z czytaniem książki na tablecie albo trzymaniem jej w ręku- to w gruncie rzeczy nieporównywalne! Tak i ze zdjęciami. Te internetowe niby te same a inaczej się je ogląda... Zdjęcie z albumu weźmiesz do ręki i - odpływasz... przenosisz się w tamten świat, którego już nie ma, minął... a przecież nadal w nim jesteś- i tylko dlatego, że przed oczami jest mały usztywniony fotograficzny papier...

Ale ja nie o tym chciałam. Kto pamięta czasy, kiedy to ciekawe filmy, puszczane na nieosiągalnych dla niektórych kanałach, nagrywało się na kasety VHS a później pożyczało i odtwarzało...
Siostra miała HBO, ja nie, więc oni- szwagier był specem od nagrywania- oglądali na bieżąco, my- z poślizgiem.

Na czyste kasety nagrywało się uroczystości rodzinne, szkolne, co komu w duszy zagrało.
Mam kilka takich kaset i od dłuższego czasu myślałam o przegraniu zawartości na płytki DVD. Ale na myśleniu się kończyło. Aż do ostatniej soboty, kiedy to w trakcie rodzinnej rozmowy wynikło, że znajdzie się chętny, który zajmie się sprawą.

To na spokojnie trzeba odszukać, odkurzyć i przygotować do przekazania w godne ręce.
Zero problemu, przecież wiedziałam, gdzie to jest. Znalazłam wszystko- łącznie ze skokami spadochronowymi- ale nie mogłam znaleźć jednej, na której mi bardzo zależało. Nie ma! Diabeł ogonem przykrył!

Zmieniłam miejsce poszukiwań. Może jest wśród kaset magnetofonowych? Przecież nagrywaliśmy dziecięce śpiewy - przedszkolne wierszyki... Znowu nic!
Ale cały czas dźwięczała mi zasłyszana uwaga:- Może się okazać, że spokojnie leży między tymi, które już przeglądałaś!
Wróciłam i wzięłam do ręki dwie kasety niezidentyfikowane- bez napisów. Szkło powiększające, bo jakby jakiś drobny ślad... i- jest!!! Jest!!! Znalazła się! Czas tak zatarł tusz długopisu, że praktycznie na pierwszy rzut oka nic nie było widać. Trzeba się było bardzo uważnie przyglądać, żeby drobny ślad wgniecenia zobaczyć...

Czy uda się ocalić tamte kasetowe wydarzenia? Bardzo bym chciała!

 
 

24 komentarze:

  1. Ja mam niewiele takiego staroswieckiego materialu, moja kamere kupilam jakos w 1995 roku, wiec dzidzius byl juz calkiem spory i nagralo sie jedynie Komunie, potem pare wycieczek do krewnych. Ale fakt, szkoda, aby to zaginelo. Magnetowidu juz tez nie dostanie sie, ja mam jeszcze z chyba ostatniej produkcji, mechanik mi wyczyscil i obiecal, ze sprzet pociagnie jeszcze pare lat. Przegrywania byly aktualne jakies 10 lat temu, ludzie sie reklamowali, jakos nie zrobilam wtedy tego, szkoda. Teraz trzeba szukac takiego speca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jeszcze magnetowid, ale szczerze mówiąc nie wiem, w jakim jest stanie, bo od lat niczego na nim nie odtwarzałam.
      Gdyby udało się przenieść nagrania na płytki DVD, miałyby szansę pożyć nieco dłużej. Taśmy niszczą się znacznie szybciej, choć... są przecież jeszcze filmy przedwojenne, więc i dla tych domowych taśm jest jeszcze jakaś nadzieja. :)

      Usuń
  2. jesienna:
    Cieszę się, że poszukiwania zakończyły się znalezieniem kasety. Taka kaseta, to przeszłość zamknięta w obrazach. Czasami można zobaczyć na takim nagraniu to, co już zatarło się w naszej pamięci, albo na co kiedyś nie zwróciliśmy całej swojej uwagi.Uśmiecham się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo się cieszę a już będę cała szczęśliwa, jeśli uda się przenieść zawartość na płytki. Buziaki.

      Usuń
  3. ach, te gromadne spotkania video, to rzeczywiście były wydarzenia towarzyskie... na pierwszy ogień szedł film główny /albo koncert/, potem jakaś poprawka drugim, w przerwie zaś jakiś film nakręcony prywatnie /jeśli ktoś przyniósł/... potem była przerwa konsumpcyjno - dyskusyjna, na ekranie zaś leciał pornol... najzabawniejsze wtedy było poobserwować, jak każdy udawał, że wcale go nie interesuje to, co się dzieje na ekranie, zwłaszcza panie świetnie wypadały w tej roli... ale po kilku minutach to rzeczywiście stawało się nudne... następowała wtedy narada, co dalej... panowie optowali zwykle za horrorem, panie za jakąś komedią i zwykle stawiały na swoim... podczas tej komedii towarzystwo powoli się wykruszało i szczerze mówiąc, nie pamiętam, by kiedykolwiek ten "strzemienny" film był oglądany do końca...
    ...
    kasety video ostały mi się dwie... na jednej jest faktycznie nagrane pewne ważne wtedy wydarzenie rodzinno - towarzyskie plus dograny z telewizorni film, na drugiej dwa filmy... może by się chętnie obejrzało, przypomniało, niestety stosownego sprzętu już brak... nie wiadomo za bardzo, co z tym robić, na razie niech sobie leży...
    za to do zdjęć sprzętu nie trzeba, nawet niedawno podczas jakiegoś remanentu wytargałem pudełko z nimi i przejrzałem... dobrze, że miałem wtedy zwyczaj pisania na odwrocie miejsca i roku... co prawda miejsca pamiętam, ale z tymi rokami bywa gorzej...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee! Czy te roki takie najważniejsze?... Wystarczy powiedzieć sobie- kiedyś było!- i już jest fajnie, i można oglądać.
      U nas takich filmowych spotkań nie było, tzn. spotkania były, ale kaset się wtedy nie oglądało. ;)) A stare zdjęcia zawsze oglądam z przyjemnością. Po.ba.s.

      Usuń
    2. inne spotkania też były rzecz jasna, wspomniałem tylko pewną ich kategorię... natomiast nie przeczę, że najfajniejsze są spotkania w minimalnym gronie polegające na oglądaniu kolekcji motyli bez motyli :)...

      Usuń
    3. Widzę, że jakieś młodzieńcze figlowanie po głowie Ci chodzi...Ot, młodość! :))) Po.ba.s

      Usuń
    4. na figlowanie nigdy nie jest się za starym... co najwyżej bardziej leniwym w miarę upływu lat... ale wtedy ilość przechodzi w jakość, więc równowaga świata jest zachowana...
      p.jzns :)...

      Usuń
  4. Papierowe zdjęcia mają swój czar, nawet te czarno białe. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, chyba! Powiem, że te czarno białe są nawet bardziej wyraziste. A te w kolorze sepii- poezja w czystej postaci! :)

      Usuń
  5. Pytasz, kto pamięta czasy, kiedy nagrywało się filmy na VHS. Ja pamiętam czasy, kiedy VHS-ów nie było. I nie było to czasy aż tak odległe. Ja mam jeszcze stosy kaset wideo (zbieram od lat filmy), ale zamierzam je po prostu wyrzucić - nie robię tego, wyniosłam je dawno do piwnicy i teraz nie chcę robić sobie kłopotu. Tak naprawdę większość tych filmów jest na DVD albo np. na YouTubie. Z tym że nie mam nic osobistego na kasetach albo wyjątkowo cennego.
    Co co wspomnień to wskrzesiłam na blogspocie "Tęczę w kałuży".

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja chcę ocalić kasety rodzinne, bo reszta... chyba byłoby bez sensu /choć szukając, trafiłam na piosenki Waligórskiego, a pewnie i inne nagrywane perełki by się znalazły.../.
    Cieszę się, że uaktywniłaś Tęczę- z przyjemnością będę zaglądała! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja pamietam jak na "Uprowadzeniu Agaty" nagralem siostrze kabaret POTEM. Jaka ja mialem awanture !!! Ze to ulubiony film... ze pewnie dlugo teraz w telewizji nie bedzie... Ale sie wtedy nasluchalem !!! Musze Jej teraz przypomniec sytuacje i powiedziec, zeby sobie spokojnie na youtubie obejrzala :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś synowi załatwiłam "Kiedy Harry poznał Sally". Myślałam, że mnie z rodziny wypisze! ;)) To były czasy! ;)))

      Usuń
    2. swojego czasu sam miewałem dylematy, co poświęcić z kolekcji kaset magnetofonowych, by nagrać w czwartek o 20.00 coś z MiniMaxa Piotra Kaczkowskiego... właściwie takie sprawy się planowało roztropnie zawczasu, ale bywało też, że decyzję trzeba było podjąć w ułamek sekundy...

      Usuń
    3. I właśnie przy tych natychmiastowych decyzjach, gdy ręce się trzęsły z nadmiaru emocji, trafiały się najcięższe gafy! ;))

      Usuń
  8. Uda. Jakby co mogę je skopiować - se nawet sprzęt zmontowałem, by tego nie stracić.

    Co do zdjęć po latach 80tych, może udało się ze dwa sklecić. Lata 90te wszystko dostępne tylko kasy brak jakoś inaczej traktowałem fotografię, sam sobie ją obrzydzałem, dopiero pod koniec lat 90tych wróciłem na dobre dzięki cyfrze, choć jeszcze przez parę lat śmigał na błonie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję za ofertę pomocy. Gdyby pojawiły się jakieś problemy, to chętnie skorzystam i spróbuję się z Tobą skontaktować.

      A ze zdjęciami trochę przystopowałam. Mam na płytkach, ale nie daję na papier, bo fotograf nijaki. Może kiedyś zbiorę hurtem i w Warszawie oddam? Zobaczymy.

      Usuń
  9. Też mam sentyment do papierowej książki, gazety, zdjęcia.Choć bez komputera i komórki już sobie życia nie wyobrażam.
    Parę dni robiąc porządki w chałupce w Stróży natknęłam się na jakieś slajdy moich rodziców. Pamiętacie to szaleństwo kiedy wszyscy kupowali rzutniki i oglądali zdjęcia rzucane na ścianę? Trwało to krótko, bo jednak okazało się mało praktyczne.Aż przyszła era komputerów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, rzutniki dość długo nie królowały- były dość upierdliwe w obsłudze.

      Usuń
  10. Mój wujek nakręcił mnie jak miałam 10 lat kamerą 18mm. Oglądałam jak obcą osobę, w ogóle nie kojarzyłam tej dziewczynki ze sobą. Mam dużo kaset z nagraniami rodzinnymi. Jakoś nie mogę się zebrać żeby je zarchiwizować. Lubimy oglądać albumy rodzinnie od czasu do czasu np. podczas Bożego Narodzenia.
    Kupiłam rzutnik i zrobiłam prababciom seans "slajdowy", były ochy i achy.
    Fajne są niespodziewane odkrycia zapomnianych zdjęć.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie spotkania długo się pamięta i wielokrotnie je wspomina... Pozdrawiam.

      Usuń