Wczoraj rozpoczęłam przedzaduszkowy sezon.
To niby jeszcze dwa tygodnie, ale jeśli bliscy rozsiani są po różnych cmentarzach, to trzeba to jakoś zaplanować.
Najpierw tam, gdzie najdalej- Augustów. Do tej pory nie miałam problemów z lokalizacją grobów, tym razem orientacja mnie zawiodła, choć byłam bardzo blisko. Ostatecznie wspomożenie przyszło z internetu i wszystkie groby bliskich ludzi zostały odnalezione. Ja wiem, że to duży cmentarz, grobów wciąż przybywa a ja- nie dość że rzadko bywam, to przecież jestem coraz starsza, więc i z orientacją w terenie coraz słabiej...a przecież było mi przykro, bo byłam przekonana, że trafię na każdy z zaplanowanych grobów z zamkniętymi oczami.
Widzę, że ruch w interesie zaczyna się na poważnie. Ludzi na cmentarzach całkiem sporo, wiele grobów już jest przygotowanych do świąt, potem tylko omieść z opadłych liści i gotowe.
Kiedyś bardzo lubiłam spacery po cmentarnych alejkach: cisza, spokój, zaduma, swobodny przepływ myśli, rodzaj ukojenia, odpoczynku od życiowego pośpiechu, gwaru... Nadal lubię cmentarze, ale rzadko je odwiedzam, bo to już prawie wyprawa.
Następny wypad cmentarny w przyszłym tygodniu.
-----------------------------------------
Spokojnego, dobrego weekendu! :)







