2 lut 2017

Czegoś się trzeba uczepić!

Ostatnio po raz kolejny zrównano z ziemią Lecha Wałęsę. 

Jest coś niewyobrażalnie podłego w konsekwentnym niszczeniu człowieka, któremu w sumie zawdzięcza się ogromnie wiele. Nie, nie robię z niego świętego, bo chociaż Matkę Boską w klapie nosił, to do świętości było mu daleko.
Miał mnóstwo wad, drażnił wieloma swoimi wypowiedziami czy nawet posunięciami, co nie zmienia faktu, że w znacznej mierze dzięki niemu dokonały się przemiany demokratyczne w naszym kraju. A to, że stał się symbolem tych przemian, nie jest niczym niezwykłym i - pomijając osobiste niechęci do jego osoby- całkowicie na to zasłużył. Nie wołam o zapomnienie jego młodzieńczych złych wyborów, wołam o zwykłą sprawiedliwość- o dokonanie podsumowania jego aktywności zawodowej, związkowej i politycznej, wołam o uczciwą biografię Wałęsy.To mu się chyba od narodu jednak należy, prawda?
------------------------------------------
Tyle nawiązania, bo w gruncie rzeczy o czym innym chciałam pisać.
W SOKU Z BURAKA wypatrzyłam tekst, który analizuje dotychczasowe dokonania obecnego rządu a jest na tyle uniwersalny, że może objaśnić posunięcia rządów w różnych krajach.
Ponieważ tekst jest zbyt długi, by przytoczyć go w całości, będę się do niego odnosić fragmentami.
 
/W tym miejscu umieszczam wszystko to, co może wskazywać na autorstwo. W innych notkach będę przytaczać jedynie "W prostych słowach o złej zmianie"-fb.
#LearnFromEurope- The Autoritarian Regime...
They will com to power wit...
learnfromeurope.org
komentarz Jola Oska: To jest tekst Martina Mycielskiego, Polaka mieszkającego w Brukseli, założyciela międzynarodowego KOD-u./

Tekst dotyczy pierwszego roku rządów autorytarnych i próbuje odpowiedzieć na pytanie- czego należy oczekiwać.

Objaśnienie rządowych działań odnośnie L. Wałęsy zawiera się w punkcie13:

"Będą starali się przepisać historię stosownie do swoich potrzeb i wykorzystać system edukacji do wspierania nowego porządku. BĘDĄ ZOHYDZAĆ KAŻDĄ HISTORYCZNĄ CZY ŻYJĄCĄ POSTAĆ, KTÓRA STOI W KONTRZE DO ICH DZIAŁAŃ LUB ZAKŁÓCA ICH WIZERUNEK./wyodrębnienie moje- przyp. aut./ Będą kłaść nacisk na edukację historyczną w szkołach, na karmienie młodych umysłów 'jedynie słuszną' wersją historii i filozofii. Będą wychowywać młode pokolenie na wyborców ich ideologii, cofając je do zniekształconej interpretacji historii i wizji świata.(...)"

I jeszcze w punkcie 11:

"Będą zniekształcać język, tworzyć nową nomenklaturę i etykietę, powtarzając szokujące zwroty tak długo, dopóki nie zostaną zaakceptowane jako normalne i nie będą podświadomie kojarzone z tymi osobami i grupami, z którymi władza chce, by ludzie je kojarzyli. Nazwani 'złodziejami', 'kłamcami' i 'zdrajcami' automatycznie będą kojarzeni z osobami wyrażającymi sprzeciw wobec władzy, podczas gdy określenie 'patriota' czy 'prawdziwy Amerykanin' będą oznaczać popierających władzę. (...)
przypominajcie i zachowujcie prawdziwe znaczenie słów." 
--------------------------------------------

Wracam do tytułu, bo czegoś się trzeba uczepić. 

I tu wnioski przedstawiają Mariusz Janicki i Wiesław Władyka /Polityka nr 5(3096)- Operacja "opozycja w ruinie", s.12-14/.
Po stwierdzeniu, że opozycja jest, jaka jest i w najbliższym czasie inna nie będzie, konkludują:

"Wniosek: w wyborach biorą udział partie polityczne (i ich liderzy), te, które są, a nie te, których nie ma. I takie, jakie są a nie takie, jakie chciałoby się, żeby były.
(...) Niepopieranie żadnej partii opozycyjnej i czekanie na nową siłę, która w cudowny sposób pokona Kaczyńskiego, powoduje, że PiS wciąż mówi o swojej 'miażdżącej przewadze', a inni się z tym zgadzają." 

Daje to PiS-owi swoistą premię i utwierdza w przekonaniu, że jest niezniszczalny. A wystarczyłoby zadeklarować swoje poparcie dla strony opozycyjnej i konsekwentnie się tego trzymać, bo:

"Złe dla władzy sondaże odbierają jej oddech i w końcu duszą." (...)
"Dopóki  wyborcy 'antypisu' nie osiągną determinacji elektoratu PiS z czasów, kiedy Kaczyński pozostawał w opozycji, albo wyborców Platformy z lat 2005-07, to obecna władza będzie robiła, co chce. Granicą antypisowskiego przełomu będzie wynik sondaży: powiedzmy PiS-35%, Platforma plus Nowoczesna- 50%. Dopiero wtedy zarówno ludzie władzy, jak i jej poputczycy pomyślą o tym, że po PiS też będzie jakieś życie, trzeba będzie świecić twarzą, znaleźć pracę i być może za coś osobiście odpowiedzieć. I że tym razem nie będzie pobłażania.  Ale jeśli tak się nie stanie, trzeba będzie przyznać, że 35%, jakie ma PiS, to- wbrew matematyce- miażdżąca większość. A reszta nie ma nic do gadania."
--------------------------------------

To co w tym wszystkim ja- mały żuczek, szary obywatel?...
Całościowo w moje myślenie wstrzeliła się Wisznia w swoim komentarzu u Ilenki50:

Jestem zwykłym człowiekiem, nie mam możliwości uczestniczyć w życiu politycznym czynnie jako działacz partyjny.
Jednak mam jeden głos wyborczy i mam, jak na razie prawo do protestu.
Na razie nie muszę jeszcze decydować na kogo będę głosować, mam jeszcze trochę czasu na decyzję. Na razie będę w dalszym ciągu korzystać z prawa do protestu, będę chodzić na protesty nie dla pana Kijowskiego, nie dla pana Schetyny, nie dla pana Petru itd. będę protestować, jeśli uznam że Ci którzy wzywają do protestu mają rację.
Jeśli KOD przekształci się w partię to wtedy przed wyborami do sejmu będę oceniała program i oddam swój głos, albo na program (może się doczekam), albo jak zwykle na mniejsze zło.
Tylko trzymając się tej linii mogę nie popaść w skrajną frustrację i móc spojrzeć w lustro.


Przepraszam,Wiszienko, że nie poprosiłam o zgodę na przytoczenie Twojego komentarza, ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz!
Popieram Twoje zdanie w całej rozciągłości i będę się go trzymała. Tylko to pomoże utrzymać zgodę z samą sobą i uchronić wewnętrzny spokój.
Dodam jeszcze tylko, że będę stawała w obronie opozycji, bo to jedyna droga pokazania, że nie akceptuję deptania prawa przez PiS, że nie akceptuję autorytarnych rządów tej partii.

p.s. Z ostatniego zdania komentarza Wiszni, dotyczącego p. Kijowskiego, zrezygnowałam.

18 komentarzy:

  1. Nie wiem, czy ktokolwiek chodzi na protesty dla jakiegoś pana ;-) osobiście chadzam dla idei, np. na protest studentów, z którego wszystkimi postulatami się zgadzam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że bardziej tu chodziło o to, że zaistniał pewien rozłam, że przestaję chodzić na protesty, ponieważ organizuje je taki czy inny pan. Idea jest dokładnie taka, jak mówisz- nieistotny jest organizator, ważny jest sens protestu- w jakiej sprawie. Mam nadzieję, że generalnie się co do tego zgadzamy.

      Usuń
  2. jesienna:
    Zgadzam się co do słowa.Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  3. niechętnie zabieram głos w sprawie prezydenta L.Wałęsy, nie dałem się też wciągnąć w dyskusję na jego temat, której mimowolnym słuchaczem byłem niedawno w realu, ale zapadło mi w pamięć jedno zdanie, które w niej padło:
    "To nie jest ważne, czy coś podpisał, czy nie, ważne jest, czy naprawdę kapował. Na to do tej pory żadnych dowodów nie ma".
    po tych słowach dyskutanci zmienili temat...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo Ci dziękuję, że mimo niechęci jednak głos zabrałeś. Zdanie, które przytoczyłeś, jest niezwykle ważne a dla mnie wręcz odkrywcze jako argument.
    Dla jasności: Wałęsa nigdy nie był moim idolem, natomiast zawsze będę protestować przeciwko niszczeniu go jako legendy Solidarności i jako człowieka, bo uważam, że mimo licznych wad nie zasługuje na takie traktowanie. NIKT NIE ZASŁUGUJE!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Też uważam, że należy wyrażać swoje niezadowolenie. Rządzący poczynają sobie coraz odważniej. Nie umiem sobie wyobrazić co byłoby bez głośnych protestów i manifestacji.
    Bardzo żal mi Lecha Wałęsy, który moim idolem też nie był nigdy.
    Zgadzam się z każdym Twoim słowem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Trochę mnie martwi, że zamiast coraz większej i narastającej fali protestów, to one jakby przygasają. :( Ludzie pogodzili się z zamordyzmem??!! :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba powinno być na odwrót? "Dobra zmiana" ma ochotę zabrać się za ordynację wyborczą. Przeczekiwanie może okazać się długie :(((( Te fakty, o których czytam codziennie... przerażające :(((

      Usuń
    2. Stąd też moje zmartwienie... :(((

      Usuń
  7. Ja chyba wyręczę się mądrzejszym ode mnie panem:
    https://www.youtube.com/watch?v=fBevQd5P0KQ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisało mi się niżej /jak widzisz, trudno mi się polubić ze wzajemnością z Blogspotem! ;((/, ale z pewnością trafisz na właściwy komentarz. Serdeczności. :)

      Usuń
  8. Czuję się zaszczycona tym, że zgadzasz się z moją wypowiedzią. Wspaniały chodzi i cytuje mi Stefana Kisielewskiego "To, że jesteśmy w d..ie, to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać".
    Zgadzam się z tym co Napisałaś, to że opozycja jest jaka jest nie może być usprawiedliwieniem dla pogodzenia się z tym co robi "dobra zmiana".
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nie przesadzaj! Jesteś mi bliska w pojmowaniu rzeczywistości i wielokrotnie już zauważałam zbieżność poglądów. Serdecznie Cię pozdrawiam.

      Usuń
  9. Z innej beczki- jaka jest prawda? Nie ma mozliwosci zbadania tego, chocby grafologicznie? Swiadkowie zadni nie istnieja? Jak to widzi sam Lech Walesa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie umiem odpowiedzieć Ci na Twoje pytania, chociaż jednak spróbuję:
      1)Jaka jest prawda, wie tylko Lech Wałęsa.
      2)Możliwość jest i badania grafologiczne były przeprowadzone- potwierdzają prawdziwość, czemu Wałęsa konsekwentnie zaprzecza. Ponieważ badania przeprowadzali ludzie wytypowani chyba przez IPN, a w każdym razie na pewno przez obecnie rządzącą prawicę, trudno mieć 100% pewność co do rzetelności badań. Dodatkowo KAŻDE badanie jest w jakimś stopniu obarczone możliwością ludzkiej pomyłki- podobno nawet wyrywacz kłamstw nie zawsze jest skuteczny i nie zawsze stwierdza prawdę...
      3)Świadkowie- o ile istnieją- nie zabierali głosu w tej sprawie, a przynajmniej mnie nic o tym nie wiadomo.
      4) Sam Lech Wałęsa zaprzecza, by na kogokolwiek donosił. Potwierdza podpisanie jakichś mało istotnych dokumentów, o czym zresztą informował kolegów z Solidarności- im ta sprawa była znana.
      Braciom Kaczyńskim nie przeszkadzały żadne podpisy, gdy byli blisko Wałęsy, zaczęły przeszkadzać, gdy stracili wpływy i ich udział w rządzeniu zaczął się gwałtownie oddalać.
      Nawet morderstwo po iluś latach bywa przedawniane, dla Wałęsy w sprawie podpisów nie ma przedawnienia, nie ma przebaczenia, choć wszyscy wiedzą- a przynajmniej wiedzieć powinni- jakiej presji był wówczas poddawany, jakie to były czasy.
      Dla mnie ta sprawa jest o tyle obrzydliwa, że niewiele ma wspólnego z poszukiwaniem prawdy a jest cyniczną rozgrywką polityczną, niszczeniem człowieka, ponieważ nie zgadza się z obecnie obowiązującą pisowską ideologią a dodatkowo jest prywatnym odwetem za urażoną ambicję chorego na władzę prezesa.

      Usuń
    2. Zobaczymy, co powie Walesa, byc moze, kiedys. Zdaje mi sie, ze prosciej byloby dla niego, przyznac mu sie do tego, co faktycznie zrobil, ludzie by mu to predzej wybaczyli, niz takie w te i nazat.

      Usuń
  10. Miejmy nadzieję, że mistrz Młynarski ma rację i że rzeczywiście przetrwamy... ;(

    OdpowiedzUsuń