29 sty 2017

Beznadzieja- i co dalej?...

Marazm? Zniechęcenie? Rodzaj psychicznego zmrożenia?
Sama nie wiem, jak określić ten stan.

Rozmowy polityków budzą we mnie szaleństwo. Zapraszanie do mediów osób, które mają nam pomóc zinterpretować rzeczywistość- a same mocno pobłądziły- to jakieś ponure nieporozumienie. Do białej gorączki doprowadzają mnie wypowiedzi wybitniej uczonej, prof. socjologii, pani Staniszkis, która przejrzała na oczy stosunkowo niedawno, podczas gdy ja- najzwyklejszy przeciętny zjadacz chleba- pamiętając jedynie doświadczenia IV RP, od początku przestrzegałam, co nam grozi. I to ma być dla mnie autorytet??!! I ona sama nie ma z tego tytułu żadnej czkawki?? Nadal się uważa za polityczną wyrocznię??

Mam spokojnie wysłuchiwać mądrości pani Jakubiak tylko dlatego, że w medialnej dyskusji mają brać udział przedstawiciele różnych partii politycznych?! Szkoda mojego zdrowia.

Odstawić przekazy telewizyjne, radiowe?- nie da się od tego całkiem uciec, niestety. Czy człowiek chce czy nie chce, sączy w siebie wiadomości z krajowego folwarku i bezceremonialnych poczynań jego samozwańczych właścicieli- samozwańczych, bo dostali Polskę jedynie w zarządzanie, zgodnie z ustalonymi regułami- nie na własność! 

Zasada: nikt mi nie wmówi, że czarne jest czarne... stała się zasadą obowiązującą - kłamstwo górą, kłamstwo króluje!

***

Długo myślałam, że wystarczy PiS odsunąć od władzy i powoli da się jednak powrócić do normalności.
Chyba nie zdawałam sobie sprawy, jak wiele jest zniszczeń i jak trudno będzie je naprawiać. Dlaczego? Otóż trudno będzie liczyć na entuzjazm i zgodę narodową wobec zmian jak w 89 roku. Wtedy byliśmy razem, teraz...
PiS otworzył wrota piekieł.
Nie wiem, jak długo będzie rządził, ile jeszcze rozda z tego, czego nie ma, jak mocno osłabi Polskę gospodarczo i w polityce zagranicznej, ale w którymś momencie SUWEREN się wreszcie obudzi, tyle że znowu będziemy zaczynać od początku... i wcale nie będzie lekko, i trudno będzie liczyć na narodową zgodę...

A teraz? Jak żyć, panie premierze?- że przytoczę zapytanie rozchwianego paprykarza /swoją drogą, mocno się na swoich wyborach przejechał i chyba mu trochę gorzko w gębie!/


Warto przemyśleć przestrogę Stefana Kisielewskiego, bo o tyle  zniszczone zostaną zasady życia gospodarczego, politycznego , społecznego, na ile się zgodzimy, na ile nie zaprotestujemy, nie stawimy oporu.

Pierwsze i podstawowe - odkłamywać fałsz!
Nie pozwolić sobie wmówić, że samochody stojące na czerwonym świetle staranowały kawalkadę Macierewicza.
 

20 komentarzy:

  1. To jest niestety taki trynd. Obecnie politycy są ze sztancy. Niewielu może sobie pozwolić na mówienie własnym głosem. Ze swoich biur prasowych dostają gotowce i ich się trzymają. Ja przyznam, że w tym względzie darzę sympatią jednego posła PiS, Krzysztofa Łapińskiego. Mam wrażenie, że jego stać na nieszablonowe wypowiedzi. A co do innych rozmówców, to gdy już się zupełnie ogłupiło naród, to jedynym, co do tego narodu dociera to emocje. I stąd tacy rozmówcy. Niestety. O Staniszkis nawet nie piszę, bo wiesz, co o niej myślę. I o tych, dla których jest autorytetem.
    A co do odejścia PiS... Nigdy nie wchodzi się do tej samej rzeki. PiS kiedyś odejdzie, ale ich zmiany zostaną. 500+ nie da się odebrać. Jak przywrócić normalne funkcjonowanie TK? Około 1000 osób PiS obsadził na stanowiska, które były do obsadzenia. Jak to od razu zmienić? A tak naprawdę to są małe problemy. Jest znacznie większy. PiS radykalnie zmienił nasze standardy i nasze miejsce w Europie. Nie wiem, jak to odwrócić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dla powiększenia spustoszeń: PiS obiecuje i częściowo realizuje następne rozdawnictwa w innych obszarach a elektorat- ślepy na to, że następne pokolenia będą się zmagały z naprawą RP, czyli dzieci i wnuki- przeszczęśliwy oklaskuje i... chyba się nawet rozrasta /sądząc po sondażach!/, czyli zero refleksji a tym samym niewielka nadzieja na autentycznie dobrą zmianę. :(((

      Usuń
  2. jesienna:
    I jeszcze gdybym w tej chwili miała tyle lat, ile aktualnie mają moi wnukowie, lub dzieci to mogłabym mieć nadzieję, że doczekam normalności w kraju, ale w moim wieku trudno mi to sobie wyobrazić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi to mówić, ale chyba masz rację. Nawet po zmianie władzy- a wcale nie wiadomo, kiedy ona nastąpi- naprawa będzie trwała dziesięciolecia! :((

      Usuń
  3. A mnie ogólnie najbardziej smuci, że ludzie (na całym świecie) tak łatwo dają się manipulować i uwodzić tymi kłamstwami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Naiwna wiara, że cudowny wódz pokona wszelkie przeciwności losu, sprawia te wszystkie problemy, które ludzie sami sobie dobrowolnie stwarzają.

      Usuń
  4. No, no, już niektórzy o zamachu przebąkują, no Matrix, Orwell i szczyt szczytów absurdu razem wzięte:(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz o ministrze wojny? No ten ma wyobraźnię jak rzadko kto!! :((

      Usuń
  5. Azalia. Tak masz rację. Odganiam tę beznadzieję, ale ona wraca jak bumerang po kolejnej informacji medialnej burzącej spokój albo poczucie rozsądku....Ma to wpływ na moją kondycję w ogólności. Wspomniane przez Ciebie panie ( i nie tylko one) nie nadają się do słuchania dla wrażliwych i przyzwoitych ludzi....Megalomania i narcyzm i zero pokory....Ale nie wolno nam stracić nadziei, na ile kto może się zaangażować to trzeba tę cegiełkę dołożyć, mnie te zimowe manify nadwyrężyły, trochę się pochorowałam, ale w domu też bym nie usiedziała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się z Tobą zgadzam. Mam świadomość, że poddawanie się poczuciu beznadziei to zło dodawane do codziennego politycznego zła, ale wychodzę z założenia, że nasze blogowanie jest również po to, żeby tę beznadzieję z siebie wyrzucić a z takich czy innych komentarzy chwycić haust nowych sił i nowej nadziei. Może ta moja cegiełka mówienia tego, co myślę, też jest coś warta, nawet jeśli to myślenie nie zawsze jest racjonalne... Ważne, żeby być sobą i bronić swojej prawdy!

      Usuń
  6. zacznę dość głęboko od stwierdzenia, że demokracja w Polsce trwała bardzo krótko i skończyła się, gdy rozwiązano Sejm I Kadencji /tak się to oficjalnie nazywa/ i wprowadzono progi wyborcze... stąd na przykład, mimo mojego pozytywnego nastawienia do KOD, zawsze mi zgrzytała i zgrzyta sama nazwa tego ruchu... niemniej jednak do czasu nastania podłej zmiany jakieś parademokratyczne reguły gry obowiązywały, różnie bywało z ich przestrzeganiem, ale to było jeszcze do wytrzymania, także podczas 8 letniej dominacji PO, które na mój centralnie głos nie zasłużyło, gdyż przez ten czas nic nie zrobiło w temacie wolności... wolności osobistej /obyczajowej, światopoglądowej/, jako wartości najważniejszej... wróćmy jednak do kwestii samych reguł... otóż wielu przeciwników, ludzi mniej lub bardziej niechętnych podłej zmianie żyje w jakiejś dziwacznej iluzji, że te reguły nadal funkcjonują, że zgodnie z nimi można podłą zmianę powstrzymać i obalić... dotyczy to również opozycji oficjalnej /parlamentarnej/, więc coraz mniej ludzi traktuje ją już poważnie... tymczasem podła zmiana nie dość, że nie przestrzega tych reguł, to gra w kompletnie inną grę, której reguły są znane tylko małemu, a być może nie ma w niej żadnych reguł... przez ostatnie dwadzieścia kilka lat dochodziło do pewnych różnych zmian, jednak podła zmiana jest zmianą na o wiele głębszym poziomie... to, że jest to powrót do peerelu w nowej wersji wiadomo od dawna i nie jest to bynajmniej propagandowe hasełko... dopóki ludzie w tym kraju, ich większość tego wszystkiego nie skonstatuje, nie pojmie, nie zrozumie, iż pora od dawna na zmianę strategi, na stworzenie społeczeństwa alternatywnego, może czegoś w rodzaju "państwa podziemnego", także z elementami nielegalu, nic z tym wszystkim zrobić się nie da... oczywiście mówię o większości sensu stricte, a nie "przeważającej większości" /czyli 13,8% pisowskich mentalnych komuchów i propisowskich lemingów/...
    rzecz jasna zdaję sobie sprawę z tego, że jest w tym pewne ryzyko zaistnienia postaw radykalnych, czegoś w rodzaju przewrotu, który może się zakończyć jeszcze gorszą dyktaturą, więc nie moze w tym zabraknąć odpowiedniej dozy rozwagi... ale najważniejsze jest, by ludzie pojęli, że nie ma już czegoś takiego, jak "wolny kraj" /którego jeszcze do niedawna było przynajmniej pozory/, ani żadne "państwo prawa", czy jakiś inny konstrukt, lecz wrócił stary paradygmat "my versus oni", gdzie "my" to wolni /przynajmniej duchem/, niezależnie myślący, sensownie myślący ludzie, zaś "oni", to reżim, system, państwo autorytarne z totalitarnymi ambicjami plus jego niewolnicy, którego dobro kraju, mieszkańców, obywateli wcale już nie obchodzi, co więcej, ów system chce dla tego kraju po prostu ŹLE...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spotkałam się z opinią, że nie jesteśmy gotowi do demokracji. Tęsknimy za nią, dążymy do jej uzyskania a kiedy praktycznie prawie ją mamy, przestajemy ją szanować i godzimy się na jej burzenie.
      Spotkałam się również z tezą, że obecne rządy doprowadzą do rozbiorów Polski na następne stulecie/-a i może dopiero wtedy zaczniemy się ponownie odradzać do demokracji. No, nie jest to optymistyczna prognoza, ale przy tak osłabionym i zdemoralizowanym państwie rządzonym przez samodzierżawie, trudno jakąkolwiek negatywną tezę wykluczyć.
      Nawiązując do początku Twojego komentarza, bardzo sobie ten Sejm I Kadencji ceniłam, choć nazywano go kontraktowym. Wtedy widać było, że WSZYSTKIM chodzi o Polskę, że jej dobro jest celem podstawowym. A teraz?... Czysta rozpacz, jak to państwo jest zabijane po kawałku...
      Po.ba.s.

      Usuń
    2. zaszło drobne nieporozumienie... według oficjalnie /wikipedycznie i nie tylko/ przyjętego nazewnictwa Sejm RP I kadencji to ten po "kontraktowym" właśnie, zaś "kontraktowy" dostał miano "Sejm PRL X kadencji"... ciekawostką jest, że nieco inaczej jest z Senatem, gdzie numeracja jest przesunięta... czyli:
      był Sejm PRL X kad. + Senat RP I kad., zaś po nich był Sejm RP I kad. + Senat RP II kad...
      oczywiście te nazwy to sprawa umowna, nie ma co z tego robić zagadnienia...
      ale...
      Sejm "kontraktowy" rozwiązał się sam, gdy możliwe już były w pełni demokratyczne wybory... powstał wtedy Sejm, który z kolei rozwiązał ówczesny prezydent L.Wałęsa... zabawne, nieprawdaż?... bo tyle wcześniej mówił o pluralizmie, a gdy do niego doszło, to zaczął mu ten pluralizm przeszkadzać... i w końcu zepsuł demokrację, rzecz jasna tylko zepsuł, nie zlikwidował... likwiduje ją za to mały i robi porażające postępy...
      zaś co do samego Sejmu "kontraktowego", to też nic do niego nie mam... był to produkt tamtych czasów i inaczej sprawy pójść nie mogły... zresztą pomijając kwestie natury organizacyjnej, systemowej, to trzeba przyznać, że posłowie z list partyjnych wcale nie byli /tak z grubsza/ jakimiś betonowymi komuchami i można było z wieloma sensownie pogadać... pamiętasz, co powiedział wtedy Jacek Fedorowicz w spocie wyborczym: "tam też można znaleźć porządnych ludzi"... to był zresztą świetny spot, bo nie tylko promował ówczesną listę Solidarności, ale uczył ludzi, jak w ogóle brać udział w wyborach od strony technicznej... bo jak pamiętasz, wcześniej było "głosowanie bez skreśleń"...
      ...
      państwo akurat nie jest zabijane, tylko przepoczwarzane w jeszcze o wiele gorsze państwo... zabijany jest kraj... w wielu żywotnych aspektach nawet dosłownie...
      p.jzns :)...

      Usuń
    3. Dziękuję za wszelkie poprawki i uzupełnienia. Ponieważ już od dłuższego czasu kibicujesz mojemu pisaniu, zorientowałeś się zapewne, że super drobiazgowa nie jestem i tu i ówdzie pewne omyłki mi się zdarzają. Kiedyś bardzo się tym przejmowałam, teraz szat nie zamierzam rozdzierać. ;)) Ważne, że ostatecznie trafiłeś , o który Sejm mi chodziło.:)) Po.ba.s.

      Usuń
  7. Ja to sie martwie tym, ze jeszcze jest 3 lata do wyborow, a oni juz tyle rozdali, zeby im sie elektorat nie rozlazl, to co bedzie w 2019? Co jeszcze wyszarpia z tej biednej Rzeczypospolitej?
    O pani Staniszkis nawet nie chce mi sie pisac, przy swojej glupocie (bo to jednak jest glupie co ona wygaduje) sama uwaza sie za dobra komentatorke zycia politycznego w Polsce. Ostatnio znow sie podlamalam, bo sadzilam, ze ludzie z tytulami profesorskimi maja jednak dobrze umeblowane w glowie, a tu co rusz jakis profesorek wyskakuje ze swoimi tezami: pan doradca Dlugopisa w sobote stwierdzil, ze Minister Wojny musial szybko uciekac z miejsca wypadku (ktory nota bene sam spowodowal, wydajac polecenie kierowcy, ze mu sie spieszy, wiec trzeba pobic kolejny rekord szybkosci, bo mogl byc to kolejny zamach na wazne osoby w Polsce! Ludzie, gdzie ten nieszczesny czlowiek zyje? W Gambii?
    Co do pani Jakubiak, wyobraz sobie, ze nie zdzierzylam ostatnich jej wystepow u Morozowskiego (ten idiota zaprasza ja srednio 3x w miesiacu, bo jak sam przyznal, ze gdy byl sprawozdawca sejmowym, pani owa pozwolila mu korzystac z telefonu urzedowego, zeby mogl przekazac nformacje z Sejmu do swojej redakcji. No i teraz rozumiem, ze redaktor odwdziecza sie pani polityk (za taka sie ciagle uwaza, choc nie wiem, czy aktualnie jest poslanka, a 10 lat temu pracowala tylko w kancelarii zmarlego blizniaka).
    Najgorsze jest to, ze kobieta nikogo nie dopuszcza do glosu i sama mebluje caly program. A Morozowski siedzi i nawet nie probuje kierowac dyskusja. Po raz pierwszy w zyciu w czasie programu wyslalam maila do TVN24, z pytaniem, co on robi i po co tam siedzi, skoro jeden z gosci sam prowadzi program. I po co zaprasza ludzi z drugiej opcji politycznej, skoro nie wolno im sie odezwac. A w ogole, wkurza mnie jego ciagle stekanie e-e-e- (o tym tez napisalam, hi, hi) No i ta nasza "totalna opozycja", nic tylko w leb sobie strzelic... Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie te frustracje nie są nam obce i są uzasadnione. Ale...
      Ostatnio wpadłam na - według mnie- bardzo interesujący tekst, który niejako impregnuje wobec pesymistycznych ocen. Postaram się coś na ten temat napisać.

      Usuń
  8. Nic dodać, nic ująć. Najbardziej się boję, że ludzie zaczną się przyzwyczajać. Sama zauważam, że coraz częściej wyłączam TV. Coraz trudniej mi się słucha o tym co się dzieje w Polsce, ale i w USA.
    Nie mogę uwierzyć, że ktokolwiek może usprawiedliwiać i akceptować działania Kaczyńskiego i Trumpa.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam Twoją wypowiedź u Ilenki50. Zgadzam się z nią całkowicie. Musimy bronić się przed akceptacją tego, jak nam urządzają życie w kraju. Cały czas kłania się Młynarski- róbmy swoje!
      Przytoczę Ci fragment tekstu, który wyszperałam w SOKU Z BURAKA. Postaram się umieszczać go dość często na zakończenie swoich notek:
      "Ale przede wszystkim bądźcie silni, walczcie,przetrwajcie i pamiętajcie, że jesteście po właściwej stronie historii. KAŻDY autorytarny, totalitarny czy faszystowski reżim, który pojawił się w historii zawsze upadał dzięki Ludziom." /wzięte z W prostych słowach o złej zmianie- z Facebooka/.
      Pozdrawiam.

      Usuń