Wziąwszy pod uwagę samą tylko nazwę, Europejka kojarzy mi się z osobą na wskroś współczesną, znającą języki, obytą w świecie, feministką świadomą swojej wartości.
Stan faktyczny? Nie wiem.
Na tzw. chłopski rozum- Europejka to kobieta mieszkająca w Europie, i tyle! I nie ma znaczenia, czy jest mądra, czy głupia, ładna czy brzydka, pracowita czy leniwa itd., itd.
Zresztą sama nazwa "feministka" użyta w pierwszym akapicie jest bardzo różnie rozumiana... Czemu to akurat chodzi mi po głowie? Bo wypożyczyłam książkę Gretkowskiej i - mimo że napisana jest z tzw. pazurem, potoczystym językiem i ciekawym stylem, to morduję ją od ładnych kilku dni i chyba oddam ją do biblioteki, nie doczytawszy do końca.
Swojego czasu o Gretkowskiej było bardzo głośno, ale jakoś wtedy do niej nie sięgnęłam.Jak sam tytuł wskazuje Manuela Gretkowska czuje się Europejką, cokolwiek to według niej oznacza. A ja jestem bezradna w ocenie, bo z jednej strony podziwiam jej otwartość i odwagę w jej prezentowaniu, z drugiej- budzi to jednak jakiś mój wewnętrzny sprzeciw, bo nie wszystko jest na sprzedaż.
Nie traktujcie, proszę tych kilku zdań jako rodzaju recenzji książki. Nic z tych rzeczy! To tylko kilka luźnych uwag, które musiałam wyartykułować, bo zbyt mocno mnie gniotły!
A swoją drogą może warto po tę książkę sięgnąć, choćby po to, by wyrobić sobie własną opinię?...
-----------------------------------------------------
A PIS NALEŻY ZDELEGALIZOWAĆ!! ;))