Jestem tak nabuzowana, że jeśli nie odpuszczę sobie polityki- przynajmniej na jakiś czas- to chyba się rozpadnę! Co prawda znalazłam sposób na neutralizację, czyli słuchawki w uszy i gitarowa muzyka hiszpańska , bądź cokolwiek innego, książka w rękę i nie ma mnie dla nikogo... ale ten sposób tylko częściowo sprawę załatwia, bo trudno zrezygnować z codziennych wiadomości a te są polityką przesiąknięte, polityką albo katastrofami!
Czasem mam wrażenie, że wszyscy- politycy, dziennikarze, elektorat w znacznej mierze- dążą do tego, żeby Trzaskowski przegrał wybory prezydenckie a pis w podskokach wrócił do władzy... tfu! na psa urok!! żebym nie wykrakała!!!
Dobra! Dosyć!
Znalazłam w internecie ciekawe zdjątka i chyba będzie to dobry wstęp do pogawędki o Bąblu.
Szczególnie to trzecie zdjęcie mi się podoba, bo jest przezabawne! :)
No to do rzeczy.
Bąbel jest kotem wychodzącym, bo chociaż jest najpiękniejszy i najmilszy na świecie, ale to zwykły dachowiec a natury nie oszukasz! Dopracowałam się jedynie tego, że wszystkie noce spędza w domu i z konieczności zaakceptował to, że jego popiskiwania i warowanie przy drzwiach od późno popołudniowej godziny są całkowicie bezskuteczne. Pęcherz ma dobry i wytrzymuje nockę. Kuwetę lekceważy, choć awaryjnie zawsze jest gotowa. Za to ciut świt /5 rano/ ma pierwsze wychodne. I wtedy niezależnie od temperatury wychodzi na dwór. Czasem wraca już po kilku minutach, ale bywa, że jego nieobecność się przedłuża, czego nie lubię, bo wydaje mi się, że marznie. Niby wiem, że ma futerko, ale...
No więc za jakiś czas wraca, je śniadanie i znowu kieruje się w stronę drzwi wyjściowych. Oczywiście kota wypuszczam i za kilka/ kilkanaście minut sprawdzam, czy wrócił.
Przed siódmą idziemy razem po świeże pieczywo, ale zostawia mnie w połowie drogi i czeka na mnie w ogrodzie sąsiada.Bezbłędnie wyczuwa, kiedy wracam, wyłazi spod drewnianego parkanu i towarzyszy mi w drodze powrotnej. Albo wchodzimy razem do domu, albo zostaje jeszcze chwilę na dworze.
Potem drzemka- i znowu na dwór. I tak kilka razy dziennie. Czasem śmieję się, że ze mnie taki koci odźwierny, ale co ja zrobię, jak on tak pięknie umie podziękować: wskoczy na kolana albo wdrapie się na ramię i przytuli do szyi. I serce robi się miękkie jak wosk.
Pozdrowienia ode mnie i od Bąbla. I niech następny tydzień będzie choć trochę lepszy od mijającego! :)-------------------------------------------------------------------
A pis należy zdelegalizować!!