30 sie 2016

Honorowy dawca

Jechałam autobusem. Siedziałam blisko wyjścia, więc miałam możliwość obserwowania jezdni a jednocześnie przypadkiem usłyszałam wymianę zdań między kierowcą i jego zmiennikiem/ bądź znajomym:
-Popatrz, kolejny honorowy dawca narządów!
-Ale mu się spieszy na stół!
-Szaleniec... 
Rzeczywiście. Motocyklista z zawrotną szybkością i rykiem silnika śmigał między samochodami. Wkrótce śladu po nim nie było. Panowie wymienili jeszcze kilka zdań. Ja obserwowałam jezdnię. W oddali zauważyłam migającego koguta na policyjnym samochodzie  i już prawie widziałam wywrócony motor i zwłoki motocyklisty... Na szczęście to była tylko drobna obcierka dwóch osobowych samochodów. Wytarłam spocone dłonie.

*   *   *
Jak to się dzieje, że adrenalina tak bardzo jest młodym potrzebna, że ważniejsze staje się silne doznanie niż samo życie?...
Skąd ta potrzeba udowodnienia sobie i innym własnej niezniszczalności?...Skąd ten pęd do ryzyka?...

Na drodze ginie tysiące ludzi, latem toną setki,w skokach do wody łamane są kręgosłupy, zimą pod lodem giną kolejni... Co takiego siedzi w człowieku, co paraliżuje mu rozum i każe lekceważyć wszelkie przestrogi?... Poczucie bycia panem świata- choćby przez chwilę? Poczucie bycia niezwyciężonym, najważniejszym, godnym podziwu i uwielbienia?...
Smutne karmienie się iluzjami, budowanie własnej wartości na czymś, co jest jakiejkolwiek wartości zaprzeczeniem... Smutne i żałosne.

17 komentarzy:

  1. powiedzonko o "dawcy" ma długą brodę... natomiast ciekaw jestem, jak to naprawdę wygląda?... czyli ilu jest zabitych i ciężko rannych w wypadkach motocyklistów, a ilu kierowców aut?... niestety lenistwo /zwane też brakiem czasu/ nie bardzo mnie motywuje do gmerania w statystykach, zresztą jak już wrzucę temat do gugla, to co drugą linijkę dowiaduję się, że jest tak, co drugą, że jest odwrotnie, co mnie już zniechęca dodatkowo...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie miałam intencji rozliczania motocyklistów z ilości wypadków, chodziło mi raczej o psychologiczny aspekt męskiej /przede wszystkim/ skłonności do ryzyka. Niby przypuszczam, co za tym stoi, a jednak cały czas ocieram się o tajemnicę ludzkiego rozumowania i odczuwania. Po.ba.s. :))

      Usuń
    2. Właśnie, miałem napisać coś podobnego do odpowiedzi BBM. To chyba nie kwestia, czy "motÓr", czy "auto", a o styl jazdy. Jak wiesz, mieszkam w Irlandii. Żebyś Ty wiedział, jak źle jeździ mi się po polskich drogach! Właśnie ze względu na absurdalną brawurę, wykonywanie głupich, ryzykownych manewrów...., mógłbym chyba książkę na ten temat napisać. Właśnie dlatego, że mieszkam za granicą i wiem, że można inaczej. Żeby było śmieszniej, Irlandczycy wcale nie są dobrymi kierowcami, ale ostrożność rekompensuje ich słabe umiejętności.

      Usuń
  2. jesienna:
    Kiedyś gdy jeszcze byłam młoda też lubiłam szybko jechać motorem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy o jakich czasach piszesz.Jeżeli lata 50-te czy 60-te, to drogi były jeszcze puste a 80km/h absolutnie kosmicznym tempem. Nieporównywalne z obecnym slalomem wśród samochodów przy szybkości 130-150km/h. Ale fakt! Wtedy to również było szybko! ;)

      Usuń
  3. Niestety niektórzy na drodze faktycznie tracą rozum. Niestety czasami przez takich ludzi giną inni... całkowicie niewinni... I to jest straszne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeraża mnie ryk motoru- jakby ktoś ostrzegał: - Z drogi!!! Bo nie ręczę za siebie!!!

      Usuń
  4. To bardzo smutne i dla mnie również nie wytłumaczalne, bo przecież każdy motocyklista wie, że jego szanse są nieporównywalnie mniejsze niż kierowcy samochodu i nie zależnie od wieku, obawa o własne życia chyba jest w każdym.
    PS
    BBM nie wiem czy wiesz, ale dziś jest święto Blogerów. Życzę Ci spełnienia blogerowych marzeń i serdecznie pozdrawiam :)) Skarlet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem mam wątpliwości, czy są świadomi lekkomyślnego szafowania życiem.
      Dziękuję, Skarlet, za życzenia! :) Tobie życzę nieustających sukcesów na blogerskiej niwie- i nie tylko! :))

      Usuń
    2. Szybka jazda czymkolwiek czy nawet na nartach to marzenie wielu ludzi ....moje też:) . Dla tego uczucia wielu ryzykuje swoje życie. A bywa , że innych. To nie jest tylko kwestia wieku. Stare pryki po 50-tce też potrafią szarżować jak idioci.Jak w amoku. I chyba o ten odlot chodzi. Mnie zaczarowanie prędkością tylko czasami się włącza ...ale pacyfikuję od razu . Motorem jechałam, ale nie cierpię hałasu, więc mnie nie kusi. Pewnie też trochę bruździ testosteron , dlatego to są w przeważającej wielkości faceci.azalia

      Usuń
    3. Romantyzm, wiatr we włosach, te rzeczy?...Rozumiem takie upojne chwile, kto ich nie miał?... Myślę raczej o przekraczaniu granic i tym się niepokoję. Testosteron jest jakimś wytłumaczeniem, ale całkowicie sprawy nie zamyka. Wyobrażam sobie, że jednak powinny istnieć jakieś mentalne cugle, które skierują szaleńca na przynajmniej względnie bezpieczne tory... Ale może nie mam racji, Azalio. Może w życie człowieka wpisany jest gen ryzyka? takiego- wszystko albo nic?...

      Usuń
  5. To chyba wynika z tego, że mało kto na serio myśli o tym, że może zginąć w wypadku i jeszcze przy okazji kogoś zabić. Albo, że może zostać kaleką. Do tego dochodzi absurdalna niecierpliwość. No i nieuctwo, bo wystarczyłoby policzyć, jak niewiele zyskuje kierowca jadący do pracy 15 kilometrów, gdy jedzie ze średnią prędkością zamiast 90km/h- 120 km/h (a gros kierowców pokonuje codziennie taki, bądź mniejszy dystans). Dokładnie 2,5 minuty! Jest się o co zabijać, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  6. Tylko zamiast poskrobać się w rozum, upaja się własną "potęgą"! :((

    OdpowiedzUsuń
  7. To ja się wypowiem. Przynajmniej z mojej strony, byłem adrenalistą - jako, że ekonomicznie było cienko więc rozrywki jakie sobie znajdowałem z kumplami przyprawiały o zawał nawet słuchających. Jazda na rowerze na placu budowy, zarówno przy zbrojeniu terenu jak i na piętrach bez ścian to była jedna z chilloutowych rozrywek.
    Czemu? Bo czuło się wszystkie emocje, świat był bardziej kolorowy, intensywny, pachnący, jaśniejszy i ciekawszy. I to uczucie, na uderzenie serca (subiektywne), że nie masz nad niczym kontroli, ale w tym momencie to Ty decydujesz co się stanie, tutaj, teraz od tego jak zareagujesz, wystarczająco szybko będzie jutro. Cokolwiek więcej o tym mówić, to jest dorabianie ideologii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przerażasz mnie! ;( Długo trwa taki cykl totalnego młodzieńczego odlotu? I jak się przed nim zabezpieczyć?
      To już akurat odpowiedź nie dla mnie, ale dla tych wszystkich, którzy sporo życia jeszcze przed sobą mają...

      Usuń
    2. Mnie zatrzymały kontuzje - co śmieszniejsze nie z tych głupot.

      Usuń
    3. Czyli i kontuzje coś dobrego mogą nieść ze sobą... ;((

      Usuń