21 kwi 2024

W odpowiedzi na...

Osoby czytające nie tylko notki, ale i komentarze pod nimi, niewątpliwie zauważyły ostatnią propozycję Gosi. Polecam, bo propozycja bardzo ciekawa. 

Jacek Pałasiński rozmawia z Jarosławem Kurskim.W założeniu temat ma być o żydowskości, polskości, obywatelskości. W rzeczywistości dalece przekracza te obszary i rozmowa dotyka obcości czy wyobcowania, poznawania własnych korzeni, nienawiści innych i samotności wśród ludzi, obrony przed nienawiścią, wreszcie dotyka także dojrzewania i poznawania samego siebie, poszukiwania istoty swojego człowieczeństwa, godności, wreszcie poszukiwania prawdy i własnego miejsca w życiu.

Fascynująca rozmowa. I trudny temat.

Przy tym wszystkim wokół nas jest ciągle narastający niepokój, dotyczący nie tylko zmian klimatycznych- a są niebagatelne- ale i sytuacji geopolitycznej, narastającej agresji, szerzącego się populizmu, powrotu nacjonalizmów... Jest o czym myśleć.

Jak w tym wszystkim ma się odnaleźć zwykły przeciętny człowiek? Nie wiem. Szukać w sobie spokoju i starać się emanować tym spokojem na najbliższe otoczenie? Szukać dobra nawet tam, gdzie są jego minimalne ślady? Tępić zło w zarodku- szczególnie w swoim myśleniu i działaniu? ...

Człowiek- jedno z najdziwniejszych stworzeń na ziemi, jakby na przekór wszystkiemu pielęgnujący w sobie gen autodestrukcji.

Posłuchajcie, proszę, tej rozmowy. Chętnie podejmę temat. 



 Nie wiem, czy fotka pasuje do tekstu, ale w jakiejś mierze też porusza istotny problem.

 

 

Dobrego nowego tygodnia! 

16 kwi 2024

Iść po rozum do głowy

 Zacznę od tego, że zaorałam tablet pewnie w nieco dłużej niż półtora roku. Mało tego, byłam z siebie ogromnie dumna i wszystkim wokół się chwaliłam /Wam zresztą też!/, jaka to jestem sprawna intelektualnie. No, bo proszę! Dowód rzeczowy:


Pewnie już o tym pisałam, ale przypomnę. Rozwiązuje się krzyżówki i zbiera punkty, aby w cotygodniowych zawodach osiągnąć jak najwyższą pozycję. Zebrane punkty można wykorzystać do "kupna" podpowiedzi, gdy wyrazu w żaden sposób nie udaje się odgadnąć a konkurent depcze po piętach. Taka bijatyka w każdym tygodniu trwa 3 dni- od piątku do niedzieli.

Zważywszy, że rok ma 52 tygodnie a 42 razy byłam na pierwszym miejscu, to chyba miałam się czym pochwalić! I przypuszczam, że konkurentek/-ów w moim wieku była minimalna ilość lub wcale. Puchłam z dumy, tym bardziej że nie była to jedyna rozrywka umysłowa, w której się sprawdzałam.

Ale zawsze jest coś za coś!

Tablet się zbuntował, bo w końcu-ile można?!! Najpierw przestał mnie słuchać a gdy go zresetowałam, co prawda doszedł do normy, ale tak się nagrzewał, że- jeśli się nie opamiętam- jego żywot jest przesądzony.

No i poszła babcia po rozum do głowy. Trzeba maksymalnie ograniczyć tabletowe rozrywki umysłowe i przejść na stary przyjazny papier, to może przedłużę życie tableta, bo kupowanie co 2 lata drogich w końcu gadżetów to jednak kaprys nie na emerycką kieszeń.

Ale niczego nie żałuję, bo co miałam przez ten czas uciechy, to moje! :))

13 kwi 2024

W gruncie rzeczy...

W gruncie rzeczy każdego dnia coś się dzieje- i bynajmniej nie drobiazgi- i każdego dnia byłoby o czym wspomnieć, ale moje emocje uległy wyciszeniu. Chyba dotarło wreszcie do mnie, że przez co najmniej 4 lata możemy czuć się bezpiecznie a demokracja powolutku, po kawałeczku ale sukcesywnie i konsekwentnie jest wyszarpywana z rąk niszczycieli.

Chciałoby się więcej i szybciej, ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi , co się ma. Myślałam nawet użyć tu słowa fanaberia odnośnie praworządnych działań, bo w końcu wziąć za pysk i wsadzić do pierdla kogo trzeba nie byłoby aż tak trudno, tyle że niepraworządnie naprawiać praworządność byłoby jakąś aberracją nie do zaakceptowania na dłuższą metę. Tym samym trzeba uzbroić się w cierpliwość i podziwiać, jak szybko- przy tylu przeciwieństwach i celowo uruchomianych przeszkodach- pozytywne zmiany jednak następują.

Wczoraj 4 projekty o dopuszczalności aborcji skierowano do dalszych dyskusji- tym razem w specjalnie do tego celu powołanej komisji. I co budujące: wreszcie o sprawach kobiet porozmawiają kobiety - na wieloosobową / blisko 30!/ komisję jest zaledwie dwóch facetów. To daje nadzieję na przyszłość.

To tyle aktualności. A teraz  prywata.

Byłam z Bąblem u zwierzęcego dermatologa. Pewnie jeszcze ileś lat temu powiedziałabym o sobie:- Ale babie odbiło!! A tu - proszę! Jak to się perspektywa zmienia z upływem lat!

Zaczęło się od tego, że u Bąbla pojawiła się wyraźna kreska wydartego futra, ale nie panikowałam, bo wielokrotnie przeciskał się pod ostro zakończoną drucianą siatką, więc trudno się dziwić. Dodatkowo nie widziałam szczególnego powodu do niepokoju, bo ciało nie było skaleczone, ale zaczęłam kota obserwować. Niepokój pojawił się, gdy na grzbiecie Bąbla pojawiły się najpierw dwie a potem cztery mocno wyłysiałe place. Nie były specjalnie widoczne, bo ostra sierść nadal była... Ale nie o urodę kota tu chodzi, tylko o jego zdrowie. Moja pani wet nie postawiła prawidłowej diagnozy, bo normalna sierść powinna się pojawić niemal natychmiast- a jednak jakoś się nie pojawiała a ja zaczęłam się coraz bardziej martwić.

W trakcie rozmowy z koleżanką usłyszałam, że zwierzaki chorują tak jak ludzie, więc może to jest tzw. łysienie plackowate? 

No to natychmiast do wujcia Google i... wcale nie taka niezwykła przypadłość, ale przyczyny mogą być różne a już gdy doczytałam, że przyczyną może być białaczka, wiedziałam, że muszę skorygować diagnozę poprzednią /wyrwanego futra/ i kota wyleczyć. Co prawda Bąbel był szczepiony przeciwko białaczce, ale nie każdy rak to białaczka.

I w ten sposób trafiliśmy do dermatologa.

Pani- przeurocza, opiekuńcza, dokładna. Obejrzała kota z każdej strony, wyczesała i obejrzała sierść pod mikroskopem. Wiele wskazuje na to, że lek na kleszcze przestał działać. Tym samym zaczynamy od zmiany leku i obserwujemy. Jeśli po trzech tygodniach nie będzie poprawy, to pomyślimy o ew. alergii.

Powiem, że trafiło mi to do przekonania, bo: rak został wykluczony a w ogóle od czegoś trzeba przecież zacząć i być może zmiana leku wystarczy. 

Ale emocji miałam pod dostatkiem, bo najpierw -we właściwym dniu- kot miał domowy areszt, na dworze bym go za żadne skarby nie złapała. Kolejna nerwówka była przy pakowaniu kota do torby wyjazdowej, bo dopiero za trzecim razem udało nam się skutecznie go zapakować i zasunąć suwaki. Za to później był już idealnie grzeczny!

No i na dziś to tyle!

Miłego weekendu, dobrego nowego tygodnia! :)) 

5 kwi 2024

W ostatniej chwili!


 Kochani!

15.X zrobiliśmy pierwszy krok. Wielki, wspaniały, niezwykły! Ale  dopiero pierwszy!

Przed nami jeszcze trzy: wybory samorządowe, do Parlamentu Europejskiego i prezydenckie. I jeżeli te kolejne trzy wygramy, to dopiero wtedy będziemy mogli odetchnąć, że powrót rządów pisu przestanie nam zagrażać. I nadal ciągle jeszcze musimy być czujni, bo złe nie śpi i w każdej chwili może się uaktywnić. I jeśli nie jako pis, to jako inna antydemokratyczna partia.

Więc: w niedzielę meldujemy się przy urnach i głosujemy na partie prodemokratyczne. I nie ma zmiłuj, że komuś się nie chce, że ładna pogoda, że może by ruszyć w plener. To wszystko się da, ale PO  GŁOSOWANIU!!! 

PAMIĘTAJCIE!

WASZ  LOS  I LOS WASZYCH  RODZIN JEST W WASZYCH  RĘKACH! Nie zlekceważcie tego, proszę!!!

----------------------------------------------------

Owocnego głosowania, udanego weekendu i dobrego nowego tygodnia!! :))

2 kwi 2024

Nie wiem, jak on to zrobił, ale wygrał!


 Chyba już wspominałam, że kot-mimo że rządzi nami i całym domem- ma jeden jedyny zakaz: nie wolno mu wchodzić do sypialni.

Od maleńkiego śpi sam- na fotelu, na krześle pod stołem, gdzie sobie tylko życzy, poza sypialnią. Ma swoją miękką budkę, połączoną z drapakiem, ale wyraźnie jej nie lubi. No cóż! Jego wybór.

Taki stan rzeczy trwał długi czas a Bąbel, chcąc o sobie przypomnieć, zaczynał miauczeć pod drzwiami. O tyle był kochany, że nie awanturował się w środku nocy. Jakoś intuicyjnie wyczuwał, że nadchodzi moja pora wstawania i dopiero wtedy przypominał, że należy się nim zająć- napełnić miseczkę a po jedzeniu wypuścić na dwór. I tak sobie zgodnie żyliśmy blisko trzy lata- aż do teraz. Bo ostatnio zaczął eksperymentować!

Któregoś rana  jakoś mi się ciężko na nodze zrobiło... poruszyłam się...skok!- kot jest w pokoju! Drzwi uchylone. Może niedokładnie zamknęłam, wychodząc w nocy do toalety. No trudno, trzeba uważać a tymczasem Bąbla za fraki i fru! z pokoju. Ale za jakiś czas sytuacja się powtórzyła. Co jest? Teraz już przecież dokładnie sprawdzam zamykanie drzwi.

Ale kiedy którejś nocy kot drapnął mnie w nogę, bo mu naruszyłam legowisko, które sobie w nogach łóżka wymościł, zrozumiałam, że jestem na straconej pozycji. Nie wiem, jak on to robi /pewnie skacze na klamkę/, ale ewidentnie otwarcie drzwi do sypialni nie stanowi dla niego problemu. Już nie!

Teraz tylko trzeba tak działać, żeby sam nie chciał nocą babci towarzyszyć. Czy mi się to uda, nie wiem! Śpię dość niespokojnie, więc w tym jest jakaś nadzieja... a co będzie dalej, zobaczymy.

-------------------------------------------

Dobrego poświątecznego tygodnia! :))

28 mar 2024

Świątecznie


 Kochani!

Wszyscy, którzy tu zaglądacie regularnie, okazjonalnie czy przez przypadek!

Wiosna przyszła! Słonko wyjrzało! Sprawiedliwość puka do drzwi! Znowu chce się żyć! :))

No i Święta za pasem, toteż: spokojnych radosnych, ciepłych, uśmiechniętych Świąt! Zdrowia, optymizmu, radości życia, nowych planów i ich realizacji, wszystkiego najlepszego! :))

21 mar 2024

Chyba zdążę...

Witam po wyjątkowo długiej przerwie! :)))

A wszystko przez to, że zajęłam się domowymi remanentami.

Po pierwsze jestem już dość leciwą osobą a w moim wieku różnie być może każdego dnia.

Po drugie jestem chomikarą, dla której wszystko wydaje się być bardzo ważne i oczywiście żal czegokolwiek wyrzucać, bo...itd., itd.

Po trzecie: swojego czasu robiłam przegląd rzeczy niepotrzebnych, które uroczyście polikwidowałam i wydawało mi się, że wszystko mam dopięte na ostatni guzik i mogę być już całkowicie spokojna.

I byłam. Aż do teraz. Bo oto nagle przypomniała mi się pewna rozmowa i mocno wwiercała mi się w mózg, i nie dawała spokoju, i zmuszała do ponownego przeanalizowania tematu, co ostatecznie zaowocowało przerzucaniem i likwidacją nagromadzonych papierzysk. Rzuciłam się na nie jak lis na winogrona /może jakiś inny zwierzak, mogłam pomylić, ale powiedzonko mi się podoba!/ i tak wsiąkłam, że na nic innego nie miałam już czasu.

Jeszcze nie wszystko uporządkowane, ale już z górki, więc chyba zdążę zrealizować to, co postanowiłam i nie zostawię po sobie nikomu niepotrzebnych rzeczy. 

To jakby wytłumaczyłam się z czasowej nieobecności- a następne notki, mam nadzieję, będą już normalne. :)))



 























Miłego weekendu i dziękuję za cierpliwość i wyrozumiałość. :))

5 mar 2024

...

 Przerwa w pisaniu. Jak długa- nie wiem: może dwa dni, może tydzień, może dłużej... Nie! Spokojnie. Nic złego się nie dzieje. Po prostu we mnie pojawiła się pustka.

Dalej z przyjemnością będę zaglądać na blogi, komentować tam, gdzie dam radę, ale z pisaniem- urlop.

No to DO!

Serdeczności wszystkim podsyłam- jak zawsze! :))

19 lut 2024

A mnie jest szkoda...

 Ostatnio telefon zdjęciowy zaczął mi się buntować, że za dużo już zdjęć i w związku z tym należy wykupić dodatkowe miejsce w chmurze... Nawet bym na to poszła, bo opłaty nie są zbyt wygórowane, ale córka mi odradziła, przedstawiając ileś tam całkiem racjonalnych powodów. Uznałam je za sensowne i tym samym zbiory telefoniczne powinnam odchudzić, znaczną ich część przenosząc do komputera.

Tak też zrobiłam. Zajęło mi to ładnych kilka dni, bo segregowałam przy okazji tak, żeby łatwo je było odszukać. Wczoraj skończyłam, ale przyznam, że nie jest mi z tym najlepiej. Nie sięga się do komputera, żeby oglądać zdjęcia- one są, bo są- i tyle! Co innego w telefonie, że już nie powiem: w albumach...


No, bo proszę! Dziś już dojrzała kobieta a tu... kilkuletni maluch do zacałowania- sama słodycz!

 

Ale żeby znaleźć to zdjęcie, musiałam się mocno zastanowić, gdzie je właściwie umieściłam. I wbrew pozorom wcale nie było łatwo!!

I chyba głównie dlatego żal mi starych albumów, że już nie zapełniam kolejnych, że właściwie to wszystko, co wypstrykałam psu na budę się zda, bo kto będzie grzebał w starym komputerze?! I po co?...

13 lut 2024

W zdrowym ciele...

... zdrowe  cielę!- jak być może powiedziałby mój ojciec, bo tak czasami lubił sobie zażartować. 

Ale o czym to ja chciałam?

Wspominałam, że każdego ranka robię sobie gimnastykę umysłu, rozwiązując na tablecie różnorodne łamigłówki. Bardzo to lubię. Niestety, nie ma ideałów. Jak się chce mieć coś za frajer, to trzeba się godzić z obłędną ilością reklam. a reklamy są, jakie są: jedne względnie normalne, inne tak idiotyczne, że zęby bolą! Trzeba zamknąć na chwilę oczy i przeczekać.

I niespodzianka! Któregoś dnia pojawiła się reklama jak dla mnie, jak na zamówienie, bo mózg mózgiem a o ciało też należałoby zadbać! Gimnastyka dla seniorów!


 Rysunki wzięłam z internetu, moja reklama była nieco inna, ale mniej więcej o to chodzi: siedzisz na krzesełku i ruszasz rękami i nogami- a to łokciem do kolana a to chwyt lewą ręką za prawą stopę i odwrotnie, a to prostowanie pleców. Jest tych ćwiczeń całkiem sporo...  i wszystkie wydają się być dziecinnie proste.

Eeee! co to dla mnie! Śmiech na sali! Zadbam nie tylko o umysł, ale i o ciało- bez problemu!

W tym miejscu słyszę głośny rechot moich czytelniczek/-ów. I wcale się nie dziwię, że się śmieją...bo spróbowałam! I nagle się okazało, że moja noga jest taka ciężka, jakby ważyła tonę! A już dotknięcie łokciem do kolana wymagało nie lada wysiłku!

Okazało się, w dość brutalny sposób, że moje wyobrażenie o mojej sprawności fizycznej było jedynie moim wyobrażeniem. Rzeczywistość okazała się dla mnie mało przychylna!

 

 

Czy zacznę na serio ćwiczyć Yoga-Go for seniors? nie wiem! Ale przyznam, że trochę mnie kusi. Może coś z tego będzie, może nic, ale przynajmniej sprawdzić na pewno warto! ;)))